[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Delikatnie? Może powinienem po prostu natychmiast wyjechać?
- Nie bądz śmieszny. Musimy ułożyć jakiś plan. Ty możesz przyjąć
dziecko, a ja zapewnię Evannę i Logana...
13
RS
- Nie ma mowy. - Conner uniósł ręce, aby ją uciszyć. - Nie jestem
położnikiem. O dzieciach wiem tylko tyle, że nigdy nie chciałem ich mieć.
- Czyżbyś chciał mi powiedzieć, że nigdy nie przyjmowałeś porodu?
- spytała, patrząc na niego ze zdumieniem. - Przecież jesteś lekarzem.
- W wojsku nie ma wielkiego zapotrzebowania na usługi położnicze
- mruknął z ironią. - Oczywiście byłem przy kilku porodach, ale
zapewniam cię, że moja wiedza w tej dziedzinie jest bardzo ograniczona.
- Moja też. Ale nie możemy pozwolić, żeby się tego domyślili. -
Flora zagryzła wargi. - To nie ma znaczenia. Jeśli nie będzie żadnych
komplikacji, potrafię przyjąć poród, ale będziesz musiał mi pomóc, jeśli
wystąpią jakieś problemy. Wszystko będzie dobrze. W gruncie rzeczy
potrzebuję tylko kogoś, kto doda mi odwagi. Musimy uwierzyć we własne
siły. Dzieci same przychodzą na świat... - Spojrzała na niego bezradnie. -
Tak przynajmniej mi się wydaje.
- Chętnie będę dodawał ci odwagi - oznajmił Conner z błyskiem
rozbawienia w oczach - ale jestem pewien, że Logan nie pozwoli mi nawet
tknąć swojej żony.
- Logan jest w szoku. Zrobi wszystko, co mu każemy. - Pchnęła go w
kierunku drzwi, a on ponownie spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Nie miałem pojęcia, że potrafisz być tak apodyktyczna. Od tej pory
nigdy nie uwierzę w twoją nieśmiałość.
Flora wzruszyła ramionami.
- W gruncie rzeczy wcale mnie nie znasz, prawda?
- Na to wygląda.
Zastali Evannę w jadalni, która przylegała do kuchni. Jej okna
wychodziły na ogród.
13
RS
- Nie wolno ci przeć - mówił ochrypłym głosem Logan, obejmując
żonę. - To twoje pierwsze dziecko. Takie porody trwają bardzo długo.
- Nie zawsze - wykrztusiła z trudem Evanna. Jej twarz była blada i
spocona.
Logan zerwał się nagle na równe nogi.
- Dzwonię po pogotowie lotnicze.
- Wiatr jest zbyt silny - rzekł spokojnie Conner.
- Nie mogą latać. Już do nich telefonowałem.
Evanna uniosła rękę i dotknęła twarzy Logana.
- Musisz się uspokoić - powiedziała cicho. - Wpadasz w panikę, a ja
cię potrzebuję.
- Wcale nie wpadam w panikę - zaprotestował.
- A jeśli sprawiam takie wrażenie, to bardzo cię przepraszam.
- Nie musisz mnie przepraszać. Kocham cię.
- No dobrze, dość tego. - Conner skrzywił się z udawanym
niesmakiem. - Doprowadzacie mnie do mdłości. Flora, czy mi się zdawało,
czy prosiłaś Janet o zestaw porodowy? Czy na tej zapomnianej przez Boga
wyspie coś takiego w ogóle istnieje?
- Mamy tu wszystko - mruknął Logan. - Zadbałem o to. Mamy nawet
zestaw narzędzi do cesarskiego cięcia.
- To nie będzie potrzebne - uspokoił go Conner. -Evanna, muszę cię
obejrzeć. Logan, idz i zobacz, co robi Kirsty.
- Nie zostawię jej samej - oznajmił Logan, wyzywająco podnosząc
głowę.
Conner wziął głęboki oddech.
13
RS
- Wyjdz z tego pokoju, Logan. Cały ten melodramat przyprawia
mnie o ból głowy.
- Nie.
Conner wytarł ręce i włożył rękawice, które podała mu Flora.
- Kiedy się tu kręcisz, nie mogę skupić uwagi.
- Co ty wiesz o przyjmowaniu porodów?
- Mam wiele ukrytych zalet. - Odwrócił się od Logana i posłał
Evannie promienny uśmiech. - Problem polega na tym, że nikt na tej
wyspie mi nie ufa.
- Ja ci ufam, Conner - odparła serdecznym tonem.
- I wiesz, że wszystko będzie dobrze, prawda?
- Tak... - odparła niepewnie, ale odwzajemniła jego uśmiech. - Czy...
przyjmowałeś już kiedyś poród?
- Czy myślisz, że byłbym tutaj, gdyby było inaczej? - odparł pewnym
siebie tonem, rzucając Florze porozumiewawcze spojrzenie. - Uwielbiam
przyjmować na świat dzieci. To moje ulubione zajęcie.
- Naprawdę? - spytała Evanna, chwytając kurczowo jego rękę.
- Setki razy to robiłem - przekonującym tonem potwierdził Conner, a
Logan wydał z siebie pogardliwe parsknięcie.
- Och, na miłość boską! Czyżbyś próbował nas przekonać, że
żołnierze nieustannie rodzą dzieci?
- Oczywiście, że nie - odparł Conner, nie zmieniając wyrazu twarzy.
- Ale robią to okoliczni mieszkańcy. I zawsze chętnie korzystają z pomocy
wojskowych lekarzy.
Evanna jęknęła cicho i ścisnęła rękę Flory.
13
RS
- Logan, ja też uważam, że powinieneś zatelefonować do Meg i
spytać, jak się czuje Kirsty. Była dziś rano bardzo blada.
- Ależ...
- Logan! - Ton Evanny był stanowczy. - Musisz pozwolić Connerowi
odebrać ten poród! Tracimy czas. Czy ci się to podoba, czy nie, to dziecko
zaraz przyjdzie na świat!
Flora była zdumiona. Nigdy dotąd nie słyszała, by Evanna podniosła
głos. Logan odetchnął głośno kilka razy. Na jego twarzy malowało się
niezdecydowanie.
- No dobrze. Ale zaraz tu wrócę - oznajmił i wyszedł.
- Nie wytrzymam. Och, Conner, ja chyba powinnam przeć! -
wymamrotała Evanna, zwijając się w ponownym bolesnym skurczu.
- Wstrzymaj się jeszcze chwilę - poprosiła Flora. - Musimy zobaczyć
główkę i ocenić, jak wygląda sytuacja.
- Mogę ci powiedzieć, jak wygląda sytuacja-mruknęła Evanna przez
zęby. - Jestem przecież położną. Dziecko zaraz się urodzi.
- To dobra wiadomość - oznajmił nonszalanckim tonem Conner. -
Kiedy odbieram poród, najbardziej denerwuje mnie czekanie.
W tym momencie do pokoju wpadła Janet, niosąc zestaw porodowy.
- Otwórz go! - polecił jej rozkazującym tonem Conner. - Oboje
mamy na sobie sterylne rękawice.
- Postaraj się zrobić to jak najszybciej - dodała Flora. - Chyba już
widzę główkę. Nie przyj, Evanna. Spróbuj głęboko oddychać. Tak,
doskonale. Janet, włącz ogrzewanie.
- W środku lata? - spytała ze zdumieniem Janet.
13
RS
- Nie jest tu zbyt ciepło, a na dworze szaleje wiatr. Temperatura
spadnie, a ja chcę, żeby w pokoju było trochę cieplej. I podgrzej kilka
ręczników. Na wszelki wypadek.
- Muszę przeć - jęknęła Evanna. - Nie mogę się dłużej
powstrzymywać. Nie macie pojęcia... Czuję następny skurcz. Czuję
główkę, Flora.
- To doskonale - powiedziała Flora, podtrzymując główkę lewą ręką i
przypominając sobie porody, jakie widziała podczas szkolenia. - Wszystko
idzie bardzo dobrze, Evanna.
- Czy ono oddycha? - spytała Evanna. - Czy pępowina nie okręciła
się wokół szyi? Logan miał rację. To wszystko poszło zbyt szybko...
- Mówisz głupstwa - przerwała jej Flora, delikatnie przesuwając
dłonią po szyi dziecka. Kiedy wyczuła pępowinę, ostrożnie przełożyła ją
ponad główką dziecka, które dopiero w tym momencie zaczęło normalnie
oddychać. - Wszystko idzie bardzo dobrze. Sama wiesz, że porody w
domu są bezpieczne. Przecież jesteś położną.
Zdała sobie nagle sprawę, że Conner stoi tuż obok niej, i zerknęła na
niego pytająco.
- Czy ktoś nie powinien zawołać Logana? Przecież on ma prawo być
przy narodzinach swojego dziecka.
- Nie! - Evanna chwyciła ją za rękę. - On tego nie wytrzyma...
Ale jej opinia nie miała wpływu na bieg wydarzeń, bo w tym
momencie w drzwiach stanął Logan. Był tak blady, że wydawał się niemal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl