[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Daisy z własnej woli zaproponowała, że pożyczy Bridget na pogrzeb swój najlepszy czarny aksamitny
kapelusz, Marie dodała modny szal w tym samym kolorze, a Trudy powiedziała, że upnie jej włosy w
kok. Bridget przez cały dzień prawie nic nie mówiła. Sprawiała wrażenie zamyślonej i zamkniętej w
sobie. Posprzątała pokój, wyprasowała stos prania i obejrzała w telewizji film z Bette Davis.
Włożyła Przenajświętsze Serce pod łóżko, ale zaraz znowu je wyjęła i czystą ścierką wytarła
zabrudzone szkło. Obrazek przypominał jej księdza Damiena, który był dobrym człowiekiem. Posta-
nowiła, że zachowa go jako pamiątkę po nim. Postawiła obrazek na kominku i usiłowała odmówić
modlitwę za rodziców, ale słowa zamierały jej na ustach. Uświadomiła sobie, że nie pamięta żadnej
modlitwy.
O trzeciej ubłagała Lily, by pozwoliła jej pomóc w przygotowaniach do przyjęcia Clare Pren-
dergast. Lily zgodziła się niechętnie. Mieli opóznienie, bo w porze lunchu ruch był większy niż zwy-
kle. Rozchodziła się wieść o bliskim zburzeniu tawerny i coraz więcej ludzi wpadało z pożegnalną wi-
zytą. W księdze gości leżącej na małym stoliku koło zegara do Wigilii podpisy zapełniły siedemdzie-
siąt dziewięć stron.
...choć uważam, że powinnaś się położyć, Bridget. Jutro cały dzień będziesz na nogach.
Posłuchaj, moje siostry będą tu za pięć godzin. Do tego czasu mogę wam pomóc w przygo-
towaniach. Bardzo cię proszę. Chciałabym nacieszyć się gwarem i życiem przed pogrzebem.
Dobrze, kotku, jeśli jesteś tego pewna. Marie i Trudy powiedzą ci, co masz robić. A ja zejdę
na dół pomóc Jackowi i Daisy.
Dziewczętom w kuchni było bardzo gorąco. Kiedy wyjmowały kolejnego indyka z pieca, po-
dmuch rozgrzanego powietrza podniósł i tak wysoką temperaturę w małym pomieszczeniu. Otworzyły
okno na oścież, ale nawet lodowaty wiatr nie był w stanie ochłodzić zaróżowionych twarzy kucharek.
Mimo to z obiekcjami przyjęły pomoc ze strony dziewczyny pogrążonej w żałobie.
Jeśli nie pozwolicie mi czegoś zrobić, wezmę inicjatywę we własne ręce zagroziła Brid-
get. Ostrzegam was. Wyjęła z szuflady ostry nóż i zażądała, by dały jej coś do pokrojenia.
R
L
T
Jasne odparła Marie. Możesz zrobić potrawkę z kurczaka i oliwek, jeśli tak się upie-
rasz.
Dobrze, powiedzcie mi tylko jak.
Pokrój cebulę i trzy plastry bekonu, a potem podsmaż je na oleju przez pięć minut. Polej
białym winem. Pokrój na kostki pięć filetów z kurczaka, dodaj poszatkowane oliwki i pietruszkę. Do-
daj jeszcze trochę bekonu i duś wszystko razem.
Nie tak szybko powiedziała Bridget. Jak skończę pierwszy etap, podasz mi dalsze in-
strukcje. Koktajle to bułka z masłem w porównaniu z gotowaniem. Uśmiechnęła się po raz pierw-
szy tego dnia i przez następne kilka godzin w kuchni panowała harmonia. Tace ładnie ugarnirowanego
jedzenia nakryte folią czekały w holu.
Lily i Jack za barem padali z nóg. Wciąż czuli skutki przebytej grypy, ale w barze było przytul-
nie, a oni dbali o to, by ciepło się ubierać. Na szczęście dla gości przestali już kaszleć i kichać. Nadal
miewali dreszcze i bolały ich stawy, ale nikt nie zauważył, że lekko chwieją się na nogach, wszyscy
bowiem zajęci byli podziwianiem ślicznego wystroju i smakowaniem pysznych dań. Daisy zręcznie
zbierała naczynia i obsługiwała bez przerwy zmywarkę. W duchu cieszyła się, że Lily i Jack wrócili do
pracy, bo była już kompletnie wykończona. Po świętach zamierzała poszukać innego zajęcia, co ozna-
czało, że będzie też musiała się wyprowadzić. Postanowiła jednak, że nie będzie o tym wspominać,
dopóki nie minie bożonarodzeniowa gorączka.
Lily powiedziała Jackowi, że czuje się słabo, ale nie mogłaby opuścić Wigilii w tawernie,
choćby nie wiem jak była chora. To może być ostatnia Wigilia na Klonowej. Pub budził w niej gorz-
ko-słodkie uczucia. To był jej dom i schronienie, wciąż jednak nie doszła do siebie po szoku, jakim
była wizyta w domu O'Malleyów, i wątpiła, by kiedykolwiek to się stało. Zawsze wierzyła, że ofiaro-
wuje miastu coś cennego. Tawerna była oazą spokoju i wygody w pędzącym świecie. Z drugiej zaś
strony wiedziała, że kocha ten dom, ponieważ tutaj mogą z Jackiem izolować się od ludzi. To był pre-
tekst, by nie spędzać czasu z trudnymi w obejściu krewnymi. Pub chronił ich przed stresami, jakie mu-
sieliby znosić, gdyby pracowali w cudzej firmie, a także przed przyjaciółmi i znajomymi, którzy mo-
gliby domagać się dla siebie uwagi. W pewnym sensie postępowali egoistycznie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]