[ Pobierz całość w formacie PDF ]
po jej szyi i dekolcie, zadrżała.
Piers jednym szarpnięciem zdarł z niej staniczek.
- Jesteś taka piękna - wyszeptał z zachwytem, patrząc
na jej odsłonięte piersi. Pochylił się nad nimi i po chwili
zaczął je zapamiętale pieścić.
Alyssia straciła resztki samokontroli. Nie chciała my
śleć teraz o tym, co z tego wszystkiego wyniknie. Pragnę
ła Piersa i w tej chwili nie mogła się już opierać. Ich ciała
splotły się W namiętnym uścisku. Piers był świetnym ko
chankiem i już po chwili poczuła wielkie wyzwolenie.
Nigdy jeszcze nie czuła takiego spełnienia.
Leżeli obok siebie, łapiąc oddech.
Alyssia chciała, żeby ten moment trwał wiecznie, ale
wnet pojawiły się dawne wątpliwości.
Jeśli tak bardzo żałował wczorajszego pocałunku, to co
powie teraz? - zastanawiała się.
Czekała, aż odezwie się pierwszy. Ponieważ milczał,
spytała cicho:
- I co teraz?
- Cóż, jedno jest pewne... Nie możemy cofnąć tego,
co się już stało - zauważył.
Zwietnie się zaczyna, pomyślała z ironią.
- %7łałujesz?
- Sprawy wymknęły się nam nieco spod kontroli, ale
wiedziałem, że tak będzie. Nie mogłem ci się oprzeć - wy
znał.
- Ja też nie mogłam zdusić tego pragnienia.
- Czy teraz wierzysz mi, że dotykając cię, nie myśla
łem o twoim narzeczonym i nie chciałem ci niczego udo
wodnić? Po prostu pociągasz mnie.
- Tak, rozumiem. Pewnie mi nie uwierzysz, ale już od
dawna planowałam zerwanie z Jonathanem. Odkryłam
kilka nieprzyjemnych faktów i...
- Dlaczego się z nim zaręczyłaś?
Alyssia wzruszyła ramionami.
- Było nam razem przyjemnie. Czułam się przy nim
bezpieczna. Wiedziałam, że jest ze mną nie tylko ze wzglę
du na moje pieniÄ…dze. Jego ojciec jest jeszcze bogatszy od
mojego - wyjaśniła.
Zacisnął wargi i była pewna, że za chwilę odezwie się
jego cynizm.
- Cóż, jesteś przynajmniej szczera.
Ucieszyła się, że nie zaczął znowu jej krytykować.
Dotknęła jego ręki i poczuła, że cały tężeje.
Usiadł raptownie i powiedział:
- Musimy sobie wyjaśnić kilka spraw. Owszem, ko
chaliśmy się przed chwilą, ale na tym koniec. Nie ma sensu
zastanawiać się teraz, czy to powinno, czy też nie powinno
się stać. Stało się i już. Mówiłem ci wcześniej i znowu
powtórzę. Mimo wyjątkowo ponętnego ciała emocjonal
nie jesteś dzieckiem i nie zamierzam się z tobą wiązać.
Możesz więc od razu porzucić plany zastępowania Jona
thana raną. Już kiedyś odczułem gorycz miłości i nie chcę
powtarzać tego doświadczenia.
- Widzę, że nie owijasz słów w bawełnę - zauważyła
cierpko.
- Nie chcę po prostu, żebyś się sparzyła.
- Och, jakiÅ› ty troskliwy... A teraz powiedz mi, czy
taką pogadankę serwujesz wszystkim kobietom, z którymi
spałeś?
- Tylko proszę, nie rozczulaj się nad sobą - odparł,
widząc, jak wilgotnieją jej oczy. - Niedługo wyjedziesz
i już się nigdy nie zobaczymy. Nie ma więc powodu roz
dmuchiwać całej sprawy.
- Jasne.
- Nie chodzi o to, żebyśmy cokolwiek udawali... Fi
zycznie za bardzo siÄ™ przyciÄ…gamy, ale...
- Cóż, nie chciałabym podkopywać twojego ego... ale
wierz mi, że ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebuję, jest
związek z tobą. Zresztą w ogóle z kimkolwiek...
Przez chwilÄ™ milczeli, zastanawiajÄ…c siÄ™ nad tym, co
zrobili.
- Idę do domu - odezwał się Piers. - Dość mam na
dzisiaj tej plaży - dorzucił.
Alyssia postanowiła, że nie wróci do domu przed wie
czorem. Odnalazła swoją książkę i zmusiła się do czytania.
Myślami ciągle błądziła wokół Piersa.
Znajomi z Londynu zupełnie by mnie nie poznali.
Dawna Alyssia Stanley igrała z uczuciami mężczyzn i od
pędzała ich jak natrętne muchy. Dzisiaj jednak nie byłam
sobą, skwitowała smętnie.
Była już prawie szósta, kiedy zdecydowała się na po
wrót. W domu było bardzo cicho i nigdzie nie dostrzegła
śladów obecności Piersa. Wzięła prysznic, po czym wło
żyła jedwabne spodnie i różową koszulkę.
Stanęła przed lustrem i uśmiechnęła się z zadowoleniem,
widząc, że opalenizna ładnie współgra z różem bluzki.
Będąc już na schodach, usłyszała głosy dochodzące
z salonu. Zaciekawiona ruszyła w ich kierunku.
Na sofie dostrzegła Simone oraz siedzącego przy niej
Piersa.
- Simone, jaka miła niespodzianka! Co ty tu robisz?
Francuzka zarumieniła się lekko.
- Pomyślałam, że wpadnę z wizytą. W końcu nieco
dziennie przyjeżdżasz do Francji. - Zaśmiała się perliście.
- Piers dotrzymywał mi towarzystwa. Opowiedział mnó
stwo ciekawych historii o miejscach, w których pracował.
To dziwne, pomyślała Alyssia, wydawało mi się, że
Morrison wspomniał, że na stałe mieszka w Londynie
i stamtÄ…d zarzÄ…dza firmÄ…...
Opadła na pobliski fotel.
- Może napijesz się trochę wina? - zaproponował
Piers.
Pokręciła głową, oddalając od siebie pokusę spojrzenia
mu głęboko w oczy. Zerknęła ciekawie na przyjaciółkę
i już wiedziała, że Piers bardzo jej się spodobał.
- Andre nie może się już doczekać waszego spotkania.
- Simone próbowała zachęcić Alyssię, by włączyła się do
rozmowy.
- Ach, tak...
- Prosił mnie, żebym cię zapytała, dokąd chciała
byś pójść. On oczywiście wolałby intymne klimaty,
ale... - Simone zaśmiała się wesoło - ...powiedzia
łam mu, że jesteś zaręczona i z pewnością do romanty
cznych restauracji chadzasz tylko z Jonathanem. Nie
muszę chyba dodawać, że taką sugestią zawiodłam
brata.
- Na kiedy się umówiliście? - zaciekawił się Piers.
- Na środę - odparła.
- Chętnie doradzę ci, dokąd iść. Znam w Nicei kilka
fajnych miejsc.
- Dziękuję.
- Simone, od jak dawna znasz AlyssiÄ™?
- Och, poznałyśmy się jeszcze w szkole. To były
czasy...
Tylko nie to!
- Nie sądzę, żeby Piersa interesowały nasze szkolne
wspominki - przerwała jej Alyssia w pół zdania.
- Wręcz przeciwnie. Jestem ciekaw, jaka byłaś jako
nastolatka.
- Ali zawsze robiła to, co chciała. Do nauki jakoś
niespecjalnie się przykładała, ale był taki przedmiot,
w którym była najlepsza.
- Tak? Jaki? - dopytywał się Piers.
- Sztuka. Pamiętasz, jak uwielbiałaś malować?
- Tak. Nawet teraz zdarza mi się, że coś naszkicuję...
Co zjemy na kolację? - spytała Alyssia, chcąc zmienić
temat rozmowy.
- Och, przywiozłam ze sobą mnóstwo pyszności! - za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]