[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ją dziękując za miły wieczór i gdy wszystkie dobranoc" i do
widzenia" zostały powiedziane, Neda już nie było.
- Nareszcie sami - odezwał się Lucas tuż za nią. - Myślałem, że
już nigdy sobie nie pójdą.
Andrea odwróciła się przerażona. Nerwowo i niezgrabnie
ustawiała krzesła na swoim miejscu. Stał stanowczo zbyt blisko niej,
tajemniczy i podniecający.
- To była bardzo nieuprzejma uwaga, zważywszy, że w pięć
minut zdobyłeś sobie sympatię tych ludzi kilkoma dobrze dobranymi
słowami.
- Powiedzenie prawdy wcale nie wymaga wiele czasu -
oświadczył. - Myślę, że ludzie, których tu dziś spotkałem, są uczciwi,
przyzwoici i troszczą się o innych. Mam nadzieję, że w przyszłości
uda mi się ich lepiej poznać. Ale nie dziś wieczór.
Andrea chwyciła jedno ze składanych krzeseł i ruszyła z nim w
kierunku małego pokoju koło korytarza, którego używała jako
składziku. Lucas wyprzedzając ją otworzył drzwi. Gdy tylko ustawiła
krzesło pod ścianą, zdała sobie sprawę, że popełniła błąd. Lucas
zamknął drzwi i nie pozwalał jej wyjść.
- Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo czekałem na ten
moment.
59
RS
W jego głosie nie było ani śladu drwiny. Serce Andrei zaczęło,
bić gwałtownie, wiedziała bowiem dokładnie, o czym Lucas mówi.
Od chwili, kiedy zobaczyła go w zeszłym tygodniu, ona też myślała o
tym, że chciałaby się znowu z nim całować.
- Miło się dowiedzieć, że przeszedł pan duchową odmianę w
więzieniu, panie Hastings.
Jego szatański uśmiech wzmógł jej zdenerwowanie. Znalazła się
we własnym domu w pułapce, i to z mężczyzną, który dopiero co
opuścił więzienie. Z mężczyzną, dzięki któremu odkryła, że jest
kobietą z krwi i kości. Wzbudził w niej głód przeżyć, które dawno od
siebie odsunęła, wywołał uczucie pożądania, które uznała już za
wygasłe raz na zawsze.
I w dodatku jakimś szóstym zmysłem wyczuwał, co się z nią
dzieje...
- Ostatnim razem, gdy byliśmy sami, słyszałem dokładnie, jak
powiedziałaś do mnie: Lucas, kochanie.
Z trudem mogła przełknąć ślinę.
- Oboje wiemy, dlaczego to zrobiłam.
- Przyznaj, że twój gest nie wynikał tylko z dobrego serca.
- Nie zamierzam tego przyznawać.
- Dlaczego? Czujesz się zakłopotana tym, że jestem równie
pociągający dla ciebie, jak ty dla mnie? Czy to ze względu na twoją
pracę, czy na moją przeszłość? A może po trosze z obu tych
powodów?
Cofnęła się w głąb pokoju.
60
RS
- Dlaczego nie przyjechałaś jeszcze raz do więzienia? Bałaś się,
że znowu przydarzy się nam to samo?
- Odprawianie nabożeństw w więzieniu należy do Paula -
powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- I tak powinno być. Instytucja karna dla mężczyzn nie jest
odpowiednim miejscem dla kobiet takich jak ty.
Nerwowo włożyła ręce do kieszeni żakietu.
- Myślę, że ta rozmowa do niczego nie prowadzi.
- Nieprawda - wyszeptał. - Cały czas w sądzie patrzyłaś na mnie,
a ja patrzyłem na ciebie, widziałem, jak kręciłaś głową z
powątpiewaniem. Z każdym dniem znaliśmy się trochę lepiej.
- To bzdura!
Nie dał sobie przerwać i mówił dalej:
- Od samego początku orientowałem się, że prawdopodobnie
zostałem celowo wrobiony i przegram sprawę, snułem więc fantazje
na twój temat. Jakby to było, gdybym mógł porozmawiać z tobą,
dotknąć cię, wziąć w ramiona. Byłem jednak zupełnie nie
przygotowany na to, co się wydarzyło... Mój ciemnowłosy anioł w
cudowny sposób pojawił się w więzieniu, wziął mnie w ramiona i
obdarzył pocałunkiem!
Andrei na te słowa dech zaparło w piersi. Czyżby czytał w jej
myślach? Opisał dokładnie jej własne odczucia. Nie miała jednak
odwagi głośno przyznać się do nich, dlatego wyszeptała:
- Myślę, że pobyt w więzieniu zle wpłynął na jasność twoich
myśli...
61
RS
- Wręcz przeciwnie, wyjaśnił mi wiele spraw. -Jeśli chcesz o
tym porozmawiać, czy nie lepiej byłoby nam raczej w salonie niż w
tym schowku? Cierpię na klaustrofobię.
- Jeśli to prawda, nigdy nie powinnaś znalezć się w więzieniu,
gdzie co chwila zamykają się za tobą jakieś drzwi.
- Czego pan chce, panie Hastings?
- Mam na imię Luke. I wiesz dobrze, czego chcę.
- Na pewno jest jakaś kobieta w twoim życiu. Skrzywił się.
- Było ich kilka, ale żadna nie pozostawiła po sobie specjalnego
wrażenia. %7ładna nie potrafiła zrobić ze mną tego, co ty zrobiłaś.
- A kim była ta pogrążona w smutku, elegancka kobieta, którą
widziałam na twoim procesie? - spytała, zanim zdążyła ugryzć się w
język.
- To żona mego bliskiego przyjaciela, który zginął w katastrofie
lotniczej kilka lat temu. Aączy mnie z nią tylko przyjazń. Nie ma to
żadnego wpływu na moje uczucia do ciebie. Jesteś zagadką, pastorze.
Głosowałaś przeciwko mnie podczas procesu, a potem ruszyłaś mi na
ratunek w więzieniu.
Wpatrywała się w podłogę, aby uniknąć jego spojrzenia.
- Czułam, że to ja nieumyślnie sprawiłam, że wpakowałeś się w
kłopoty. Ten strażnik... To... mogła być moja wina i chciałam ci tego
oszczędzić. Dość już wycierpiałeś.
- Powiedz mi coś - poprosił miękko. - Czy to ty byłaś tym
sędzią, przez którego przedłużyła się cała procedura, i to tak bardzo,
że zaczynałem już mieć nadzieję?
62
RS
- Obawiam się, że jest to zastrzeżona informacja - powiedziała
ostrożnie.
- Wiedziałem! To byłaś ty! - Jego oczy rozbłysły ciepłym
uczuciem.
Andrea nie potrafiła zaprzeczyć.
- Dowody przeciwko tobie wydawały mi się zbyt oczywiste i
jednostronne. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, aby ktoś tak
inteligentny i doświadczony jak ty zostawiał za sobą ślady, które
nawet dziecko mogłoby odkryć. W końcu jednak, wobec tych
wszystkich dowodów, musiałam ustąpić...
Zapadła kłopotliwa cisza.
- Dziękuję ci za twoją uczciwość - odezwał się wreszcie.
Zaczerwieniła się.
- Jednak twoje zachowanie w więzieniu - dodała -sprawiło, że
zaczęłam wątpić w twoją niewinność. Im dłużej będziesz mnie
trzymał w tym schowku, tym bardziej będę pewna, że wyrok był
słuszny.
- Jeśli tak o mnie myślisz, to nie ma znaczenia, co teraz zrobię.
Co tam! Jeszcze jedna czarna krecha w moich aktach.
- Niech pan się do mnie nie zbliża, panie Hastings! - Przerażało
ją to, że znów nie panuje nad sobą.
- Możesz żądać ode mnie wszystkiego, tylko nie tego.
- Panie Hastings, ja jestem pastorem!
-Jesteś kobietą, której zdarzyło się zostać pastorem, a teraz
przecież nawet nie masz tej swojej koloratki. Nie włożyłaś jej dziś
63
RS
wieczór, pomimo że miałem przyjść. A więc może oczekiwałaś na
mnie ze świadomością, co cię czeka?
Czy to prawda? Czy podświadomie nie włożyła koloratki
właśnie z tego powodu? Postanowiła o tym nie myśleć i zmieniła
taktykę.
- Czy możesz obiecać, że po dzisiejszym wieczorze zostawisz
mnie już w spokoju?
- Jak mogę ci to obiecać, skoro spotkamy się jutro, a potem co
tydzień na treningach siatkówki?
- Możesz przestać być trenerem. Wystarczy mój jeden telefon do
Paula.
- Zrób to. Dzieciaki będą rozczarowane i stracicie wszelkie
szanse na mistrzostwo. Zresztą i tak nie pozbędziesz się mnie. Mam
zamiar brać aktywny udział w życiu parafii. Będziemy się widywali
na próbach chóru, na niedzielnych nabożeństwach. Przy niezliczonych
okazjach.
Andrea była całkowicie zbita z tropu.
- Dlaczego? Czy zacząłeś naprawdę wierzyć w Boga?
- Nie wiem. Ale wiem, że wierzę w ciebie. Czy chcesz tego, czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]