[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nogi i splotła je za plecami kochanka. Uniosła biodra, by czuć mocniej wszelkie
jego poruszenia. Miała wraŜenie, Ŝe Kalif i ona stanowią tak doskonałą jedność, Ŝe
nie sposób zgadnąć, gdzie się jedno kończy, a drugie zaczyna. Kochanek uniósł ją
do krainy, gdzie królują pierwotne odczucia, gdzie rozum zasypia, wzrok gaśnie, a
uszy głuchną, gdzie pozostaje tylko dotyk i zrodzone z niego odczucia, którymi
męŜczyzna obdarza kobietę. Znów poczuła, Ŝe za chwilę zatraci się w paroksyzmie
rozkoszy.
Kalif nadal całował jej wargi i dotykał ich językiem. Prowadził ją ku
najwyŜszemu spełnieniu. Kiedy je osiągnęła i zaczęła krzyczeć, zamknął jej usta
pocałunkiem. Dreszcz rozkoszy wstrząsnął smukłym ciałem, przenikając kaŜdą
jego komórkę. Całkiem wyczerpana, Mistral osunęła się bezwładnie na posłanie.
Kręciła głową, nie mogąc się uspokoić. Jordan wpatrywał się w nią, aŜ sam
zapomniał o całym świecie i, drŜąc, przytulił się mocno do ukochanej.
Gdy przyszedł do siebie, odsunął się niechętnie. PołoŜył się na plecach i
przytulił Mistral, kołysząc ją czule w ramionach. Głowa dziewczyny spoczywała
na jego piersi. Łagodnie głaskał długie, jasne włosy. Mistral wsłuchiwała się w
głośne i szybkie bicie jego serca, które uspokajało się z wolna. Błądziła palcami po
muskularnym torsie, bawiąc się kosmykami jedwabistych ciemnych włosów.
Kreśliła opuszkami palców małe kółka, podziwiając wspaniale umięśniony tors.
Przekonała się, Ŝe Kalif jest nie tylko najbardziej urodziwym męŜczyzną,
jakiego kiedykolwiek spotkała. Miał takŜe piękne ciało. Przypominał posągi
antycznych bogów. Jeszcze nie potrafiła uwierzyć, Ŝe ten cudowny człowiek naleŜy
do niej, kochają nad Ŝycie i pragnie poślubić. Cieszyła się nim z głębi serca. Kiedy
usłyszała czułe wyznanie, zdała sobie sprawę, Ŝe kocha go równie mocno. Miłość
spadła na nią jak grom z jasnego nieba, ale na długo przedtem drzemała w
zakamarkach serca i umysłu, czekając, aŜ nadejdzie odpowiednia chwila, Ŝeby się
ujawnić.
Mistral nie miała Ŝadnych wątpliwości. Była pewna, Ŝe kocha szczerze. W
przeciwnym razie nie oddałaby się Kalifowi, zapominając o wszelkich skrupułach.
– Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – przypomniał cicho Jordan, gdy leŜeli
przytuleni, rozkoszując się promieniami słońca, wpadającymi do pokoju przez
koronkowe firanki. – Wydaje mi się, Ŝe chciałaś powiedzieć: tak.
Nie moŜe być inaczej, choćby zwaŜywszy na to, co razem przeŜyliśmy.
– Tak. Oczywiście Ŝe tak – odparła z czułym uśmiechem. – Nie wiem, jaka
będzie nasza wspólna przyszłość, ale kocham cię, chociaŜ długo broniłam się przed
tą miłością. Nicabar był od lat jedynym bliskim mi człowiekiem.
Przywykłam sama troszczyć się o swoje sprawy. Z czasem pojawiła się obawa,
Ŝe ta samodzielność moŜe zostać mi odebrana. Odczuwałam lęk na myśl, Ŝe
mogłabym stać się od kogoś zaleŜna, ufać mu i liczyć się z jego zdaniem.
Nadal nie wiem, Kalifie, w jakim stopniu mogę się zdobyć na kompromis. Czy
nadal jesteś pewny, Ŝe chcesz się ze mną oŜenić?
– Tak. Nie mam w tej kwestii Ŝadnych wątpliwości.
Zapewniam cię, Mistral, Ŝe z czasem nabierzesz do mnie zaufania i pozwolisz,
abym się o ciebie troszczył. Na moim sercu moŜesz zawsze polegać. Przysięgam,
Ŝe tak jest i będzie.
Jordan był przekonany, Ŝe gdy narzeczona dowie się, jak wielkim majątkiem
dysponuje przyszły mąŜ, zapomni raz na zawsze o wszelkich troskach i
niepokojach, które do tej pory spędzały jej sen z powiek.
Zdawał sobie sprawę, Ŝe najwyŜsza pora ujawnić prawdziwą toŜsamość, ale
wolał odłoŜyć wyznanie na później. Uznał, Ŝe to nie jest odpowiednia chwila.
Mimo wszystko czuł się winny, Ŝe coś ukrywa, chociaŜ nie miał złych intencji i nie
próbował zwodzić ukochanej.
– Myślisz, Kalifie, Ŝe dziadek będzie zadowolony, kiedy powiemy, Ŝe chcemy
się pobrać? – Głos Mistral wyrwał Jordana z zamyślenia. – Da nam swoje
błogosławieństwo?
– Nie ma chyba nowiny, która by go bardziej ucieszyła – odparł z uśmiechem
Jordan. Podejrzewał, Ŝe Nicabar pierwszy wpadł na pomysł, by wyswatać swoje
wnuki.
Zapewne dawno temu doszedł do wniosku, Ŝe pokochali się od pierwszego
wejrzenia. – Dręczy mnie tylko obawa, czy będzie zadowolony, Ŝe kochaliśmy się
przed ślubem.
– Chyba... Chyba jednak naleŜało poczekać. – Mistral zagryzła wargi. Byłoby
jej przykro, gdyby zawiodła przybranego dziadka.
– Nie musimy rozgłaszać tego, co się tutaj stało. Zresztą, najdroŜsza, nawet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]