[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko wyglądało normalnie, lecz z oddali dobiegały jakieś pełne
niepokoju odgłosy. Rozejrzał się i dech mu zaparło... Wybieg Wichra był
pusty. Spróbował zachować spokój, lecz serce biło mu coraz szyb-
Druga szansa
77
ciej. Przypomniał sobie fascynację Maddie tym ogierem. Wiedział, że
próbowała się z nim zaprzyjaznić. Poznał to po znikających z kredensu
kostkach cukru, choć nie słodziła kawy.
Kiedy tylko pomyślał o Wichrze, koń pojawił się w bramie rancza. Rżał
głośno, wbiegając na teren posiadłości, zatrzymał się tuż przed Treyem,
wspiął na tylne kopyta i próbował się pozbyć siodła. Trey zadrżał z
przerażenia. Nigdy nie widział Wichra w takim stanie. Ogier wrócił do
domu bez jezdzca.
ROZDZIAA SIÓDMY
Trey podniósł Maddie z ziemi. Trzymał ją w ramionach. Był szczęśliwy,
że znalazł ją tak szybko. Instynktownie odgadł, dokąd mogła pojechać.
Nie pomylił się. Pędził samochodem jak wariat, modląc się o cud. W
głowie huczały mu słowa wujka Monty'ego: Nie strać tej dziewczyny".
Nigdy wcześniej nie doświadczył takiego strachu. Myśl, że może być za
pózno, odbierała mu rozum. Nie miał pojęcia, czy pojawi się na czas i jak
ciężko ranną ją znajdzie. Kiedy tylko zobaczył Wichra bez jezdzca,
zrozumiał, na co się naraziła. Niespokojne odgłosy dochodzące ze stodoły
pełnej zwierząt świadczyły o ich strachu przed zbliżającą się burzą
piaskową. To jej ogier musiał się przerazić i zrzucił Maddie. Na szczęście
uderzyła o miękką trawę.
Patrzył na jej lekko posiniaczoną twarz. Uśmiechnęła się słabo, a on
odczuł ogromną ulgę. Odwzajemnił uśmiech i nagle uświadomił sobie, że
jest w mej zakochany. Jeśli godzinę temu mógł żywić jakieś wątpliwości,
teraz wiedział już na pewno. Nigdy dotąd nie czuł czegoś równie
intensywnego. Nie przypuszczał nawet, że może się tak zakochać.
Druga szansa
79
- Maddie. - Dotknął palcami jej policzka, starając się nie urazić bolących
miejsc.
Miała też zadrapanie na czole, które na szczęście już nie krwawiło.
- Znalazłeś mnie - powiedziała z niejakim zdziwieniem. Wiatr zakręcił
tumanami piasku i zatrzepotał koszulą Treya.
- Zaniosę cię do samochodu. Można cię podnieść?
- Jestem tylko poobijana. Niczego sobie nie złamałam. Ostrożnie wziął ją
na ręce i osłonił własnym ciałem
przed uderzeniami wiatru. Ułożył na siedzeniu pasażera, a potem usiadł
za kierownicą i zaniknął samochód przed burzą. Wściekłe porywy wiatru
uderzały w pojazd i chy-botały nim, jakby miały wywrócić, ale wewnątrz
byli bezpieczni. Popatrzył na Maddie.
- Jesteś na mnie zły? - spytała.
- Bardziej przestraszony. Nie wiedziałem, w jakim stanie cię znajdę.
- Przepraszam. - Przymknęła oczy.
Trey sięgnął po apteczkę i położył ją obok niej.
- Moja wściekłość byłaby uzasadniona, ale czuję tylko ulgę. Nie ruszaj się
- powiedział, wydobywając z apteczki opatrunki na jej skaleczone czoło i
poobijanÄ… twarz.
Maddie zachowywała się jak zdyscyplinowana pacjentka.
- Co się stało z Wichrem?
- Wrócił na ranczo.
80
Charlene Sands
- Wszystko dobrze się układało. Naprawdę robiliśmy postępy, ale po raz
pierwszy dostał siodło i...
- Okazał się niegotowy. Nie każ mi teraz o tym myśleć. Trey zdawał sobie
sprawę, że Maddie postąpiła bardzo
nieroztropnie. Nieujeżdżony koń mógł ją zabić lub ciężko poranić. A co
by się stało, gdyby jej na czas nie znalazł? Wolał się tym teraz nie
zamartwiać, szczęśliwy, że Maddie jest już bezpieczna. Wyciągnął do
niej rękę.
- Oprzyj się o mnie. Wygląda na to, że musimy tu przeczekać burzę.
Bez wahania wśliznęła się w jego ramiona i oparła mu głowę na piersi, on
zaś natychmiast zamknął ją w uścisku.
- Zimno ci? Potrząsnęła głową.
- Boisz się? -Już nie.
Trey głaskał ją po plecach, starając się rozmasować stłuczenia.
- Pomaga?
- Bardzo.
Słyszała, jak mocno bije mu serce. Po chwili uniosła głowę i pocałowała
go w policzek.
- Dziękuję, że przybyłeś na ratunek.
Zanurzył palce w jej włosach, by poczuć ich jedwabistą miękkość.
Druga szansa
81
-To raczej ja powinienem ci podziękować, że żyję. O mało nie dostałem
ataku serca - szepnÄ…Å‚.
Wsunęła dłoń w jego rozpiętą koszulę i pogładziła nagą pierś, a potem
obdarzyła go najbardziej podniecającym pocałunkiem, jakiego zaznał w
życiu.
- Teraz lepiej? - spytała.
- Tak - odrzekł, ledwie chwytając oddech.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]