[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachowanie Jane i wytłumaczy swoją reakcję.
W głębi serca była przekonana, że nie da się odbudować tego, co było
między nimi i co sama nieopatrznie zniszczyła, ale jeżeli Matt przyjmie jej
przeprosiny, może przynajmniej pozostaną przyjaciółmi.
Przedstawi mu także swoje zastrzeżenia w sprawie ślubu Jane i
wątpliwości, czy jej obecność będzie tam pożądana.
- Czy siostra już słyszała? - Na korytarzu zatrzymała ją matka Alice. -
Operacja się udała. Byłam na oddziale dziecięcym, żeby im o tym
powiedzieć.
- Jak się cieszę! - Hope uśmiechnęła się radośnie. - Będę trzymać kciuki,
żeby Alice jak najszybciej do nas wróciła.
- Przed chwilą była tu pani Harrison - poinformował ją Ben, gdy weszła do
dyżurki. - Przyszła do nas z najnowszymi wieściami o Alice.
- Wszystko mi opowiedziała już na korytarzu. Biedna kobieta, wygląda
strasznie. Powinna teraz porządnie się wyspać.
- Nie tylko ona potrzebuje snu - rzucił wymownie Ben. - Cieszyłbym się,
gdybym wiedział, że masz te sińce pod oczami, bo bankietowałaś całą noc,
ale coś mi się wydaje, że od dłuższego czasu masz poważne kłopoty.
- Dzięki za troskliwość - mruknęła, unikając jego spojrzenia.
- Czy mogę ci jakoś pomóc? - zapytał z troską.
- Nie, kłopoty rodzinne. Sama muszę to załatwić. Ale to już niedługo... -
Westchnęła ciężko. - Czy doktor Benedict pokazał się na oddziale?
- Wpadł na chwilę i powiedział, że jeszcze do nas zajrzy. Chcesz się z nim
skontaktować?
RS
88
- Nie spieszy mi się - rzuciła lekko, mimo że chciała jak najszybciej mieć
za sobą tę nieprzyjemną rozmowę. - Co nowego na oddziale?
- Wieczorem przywieziono na obserwację pacjenta po upadku oraz
dziewczynkę ze stanem astmatycznym. A poza tym wszystko w normie.
- W normie?! - ofuknęła go. - Jaka norma obowiązuje na oddziale pełnym
chorych dzieci?
W tej samej chwili pielęgniarka z izby przyjęć zapytała, czy mają wolne
łóżko.
- Simon Barker, lat siedem, diagnoza: choroba Per-thesa. Musi leżeć z
nogą podwieszoną na wyciągu.
Hope wzięła się do pracy. Simon będzie na oddziale przez dłuższy czas.
Trzeba go położyć w takim miejscu, z którego będzie mógł uczestniczyć w
życiu oddziału, a jednocześnie tak, by jego wyciąg nie zagrażał
bezpieczeństwu innych.
Gdy na sali zjawiła się rodzina Barkerów, wszystko było już
przygotowane, a dzieci niecierpliwe oczekiwały Simona.
- Co ci jest? - krzyknął sześcioletni Dawid z drugiego końca sali. - Też
masz chorą nogę?
- Biodro - poinformował go Simon.
- Jak to się stało? Ja spadłem z dachu komórki i złamałem nogę. Włożyli
mi w nią kawał metalu - chwalił się chłopiec.
- Moje biodro jest chore, nie złamane.
Simon ruszył w stronę łóżka nowego kolegi. Matka chciała go zatrzymać,
lecz Hope skinęła głową w przyzwalającym geście.
- Już niedługo nie będzie mógł się ruszać - wyjaśniła półgłosem. - Niech
się jeszcze chwilę pobawi z Dawidem, a my chodzmy dokończyć
formalności.
Zaprosiła rodziców Simona do swojego pokoju.
- Zapewne są państwo przerażeni, zwłaszcza że będzie to jego pierwszy
pobyt w szpitalu, ale zapewniam, że bardzo się staramy, żeby panowała tu
miła atmosfera.
- Kiedy są godziny odwiedzin? Mąż pracuje na zmiany, a ja na pół etatu...
RS
89
- Właściwie mogą go państwo odwiedzać o każdej rozsądnej porze. Przez
wzgląd na innych dbamy, żeby w tym samym czasie nie było zbyt wielu
odwiedzających. To jedyne ograniczenie.
- Jak długo on tu zostanie? - zapytał ojciec.
- Z tym pytaniem proszę się zwrócić do pediatry. Według podręczników
pierwszy etap leczenia...
- To leżenie - wtrąciła pani Barker.
- Tak. Potrzeba od sześciu do piętnastu miesięcy, żeby przywrócić
ruchomość stawu. To zależy od stanu. Następnie założymy mu gips, żeby
właściwie ustawić główkę kości udowej. Kiedy tylko prześwietlenie wykaże,
że wszystko zrosło się normalnie, pacjent może coraz dłużej chodzić bez
szyny, aż w końcu będzie zupełnie niepotrzebna.
- On nigdy stąd nie wyjdzie - szepnęła przerażona pani Barker.
- Nieprawda. - Hope uśmiechnęła się serdecznie. -Mam nadzieję, że jego
stan szybko się poprawi i wtedy będzie mógł wrócić do domu, a dalej już
państwo sami poprowadzą terapię.
- Simon twierdzi, że jedyną dobrą stroną pobytu w szpitalu jest to, że
można nie chodzić do szkoły - zażartowała kobieta, starając się ukryć
zdenerwowanie.
- W takim razie czeka go przykra niespodzianka - roześmiała się Hope, po
czym opowiedziała, w jaki sposób szpital zadba o jego edukację.
Chłopiec tymczasem zaprzyjaznił się ze wszystkimi dziećmi.
- Będziemy się o niego troszczyć - obiecała Hope. - Czy mają państwo
jeszcze jakieś pytania?
- Kiedy zbada go specjalista?
- Simon będzie badany codziennie, czasami nawet kilka razy w ciągu dnia,
przez jednego z naszych pediatrów. Niedługo przyjdzie doktor Benedict,
którego już zawiadomiono o jego przybyciu. Postarajmy się zwabić naszego
pacjenta do łóżka, zanim przyjdzie lekarz!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]