[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łonie dziewczyny. Zdawało się, że nie zwracał się do nikogo innego oprócz siebie, mimo że
zadawał pytania.
Płomienie latarenek rzucały pomarańczowożółte chybotliwe światło na nagie ciało kucharki.
Na zewnątrz świetlnego kręgu panował nocny mrok. Niezwykłość tego połączenia blasku i
ciemności sprawiała, że nawet Birgit ogarnęło podniecenie. Poczuła w brzuchu niespokojne
drżenie, gdy obserwowała rękę malarza, gładzącą młodą dziewczynę, jednak myśli miała jasne.
Czyżby malarz wybrał kucharkę, by dziś w nocy zaspokoiła jego żądze? - pomyślała z odrazą. %7łe
też się ośmielił na coś takiego! Dlaczego sama zachowała się jak tchórz i zabrakło jej odwagi, żeby
przerwać to widowisko? Poczuła do siebie pogardę. Jednak zaraz pomyślała o Johanie i
uświadomiła sobie, że musi postępować rozważnie.
- To na razie koniec. - Wilhelm dał znak i dziewczęta zaczęły wkładać ubrania. Jego
wybranka stała w środku koła nieruchomo, podczas gdy malarz sam ją ubierał. Birgit wydawało się,
że za każdym razem dotykał młodego ciała służącej. Nikt mu tego nie bronił.
Nagle wstał i odwrócił głowę w jej stronę. Wpatrywał się w las i Birgit odniosła wrażenie,
jakby spoglądał prosto na nią, lecz nie uległa pokusie, żeby się wycofać. Mógł ją zdradzić
najdrobniejszy ruch. A gdyby Wilhelm ją teraz zobaczył, nie mogłaby się przed nim wytłumaczyć
ani obronić. Miała nadzieję, że słaby szmer w zaroślach, które ją zasłaniały, uspokoił go. Chyba się
niczym nie zdradziła, ale całkiem możliwe, że niechcący wyrwało jej się jednak westchnienie.
Wilhelm Røbe przebiegaÅ‚ wzrokiem tam i z powrotem, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ pniom drzew
pogrążonych w mroku, jak gdyby czegoś szukał. Jednak trudno mu było cokolwiek wypatrzyć w
ciemności, zwłaszcza że sam stał w kręgu światła. Dopiero kiedy odwrócił się plecami do Birgit,
odetchnęła z ulgą. Ostrożnie się cofnęła i oparła plecami i głową o pień buka. Dzięki Bogu drzewa
są tu tak grube! Zamknęła oczy, przysłuchując się poruszeniu, które powstało na polanie.
Dziewczęta pewnie już się ubrały i włożyły buty, pomyślała, ale co z kucharką?
Znów ostrożnie wysunęła głowę z ukrycia i zobaczyła, że Wilhelm położył dłoń na ramieniu
wybranki. Dziewczyna czekała.
- Wzięłyście dziś wieczorem udział w rytuale, który przyczynił się do upiększenia świata -
mówił cicho. - Lecz niech to zostanie naszą tajemnicą, o której nikt inny się nie dowie. Jeżeli któraś
z was ją zdradzi, pożałuje. Zapamiętacie?
Ciche zapewnienia i potakiwania przekonały go. Nagle jego spojrzenie stało się całkiem
przejrzyste, przeszywał nim każdą ze służących, żeby podkreślić powagę swych słów.
- Milczenie jest najważniejsze! - Skinął głową i złożył pocałunek na głowie kucharki. -
Cieszę się, że będę mógł poznawać twoje ciało. Co wieczór, jak długo będzie to możliwe.
 Ty wstrętny bezwstydniku!", miała ochotę krzyknąć Birgit, ale słowa uwięzły jej w gardle.
Nie ujdzie mu to płazem. Zaślepiona złością i oburzeniem jak przez mgłę widziała, że krąg się
rozproszył, a Wilhelm zakopał popiół z kadzidła i dobrze udeptał ziemię, żeby zatrzeć ślady. W
końcu owinął naczynie jakimiś szmatami i wsunął je pod pachę.
- No, zostaliśmy tylko we dwoje. - Spojrzał pożądliwie na służącą i ruszył za pozostałymi
dziewczętami ścieżką prowadzącą z dala od kryjówki Birgit.
Birgit długo stała nieruchomo. Mogło się przecież zdarzyć, że malarz się zatrzyma, żeby
jeszcze raz spojrzeć na placyk, więc wolała pozostać na razie w ukryciu. Jednak wkrótce kołyszące
się latarenki zniknęły między drzewami i las znów okryły całkowite ciemności.
Zapach kadzidła unosił się jeszcze wśród liści, gdy Birgit ostrożnie wyszła zza drzew. Nie
widziała powodu, dla którego miałaby oglądać miejsce, gdzie odbywał się dziwny rytuał, ponieważ
i tak w ciemności niczego by nie zobaczyła. Minęła więc placyk i ruszyła w przeciwnym kierunku
niż służące i malarz. Z wyciągniętymi przed siebie rękami, niepewnie stawiając kroki, zdołała
obejść dookoła torfowisko i dotrzeć na drogę prowadzącą na północny zachód. Tamtędy lżej było
iść i Birgit mogła przyspieszyć. Przez cały czas myślała o kucharce. Czy Wilhelm zamierzał dziś w
nocy zwabić ją do siebie i wykorzystać... jak przedmiot? Nic dziwnego, że młode dziewczęta
ulegały urokowi malarza, skoro nawet dojrzałe kobiety nie mogły mu się oprzeć. Jednak Birgit nie
mogła pojąć, po co urządzał takie przedstawienia. Był utalentowanym i przystojnym mężczyzną i
powinien mieć choć odrobinę godności i dumy, pomyślała. Z pewnością mógłby zaciągnąć niejedną
dziewczynę na siano i to tak często, jak by sobie życzył, bez takich ceremonii, jaką widziała dziś w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl