[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaraz jednak się uśmiechnęła.
- W każdym razie cieszę się, że się dowiedziałam,
dlaczego pan Ber... pan Hofgaard zerwał naszą umowę.
Sądziłam, iż uznał, że nie jestem dostatecznie zdolna, by
być jego uczennicą.
Emily chciała dokładniej wszystko wytłumaczyć, ale
52
poczuła się taka słaba i zmęczona. Znów naszły ją mdłości.
Aksel zszedł z góry i wziął na ręce płaczące dziecko, zaraz
też wszyscy troje zniknęli na piętrze. Emily wybiegła do
różanego ogrodu, tam zgięła się wpół i zwymiotowała.
Przykucnęła, osłabiona i roztrzęsiona. Nie mogło już być
żadnych wątpliwości: najwyrazniej spodziewała się dziec
ka. Jak zdoła to ukryć? Przecież powinna tu zostać. Obie
cała Erlingowi, że zajmie się hotelem. Nikt inny nie mógł
jej zastąpić. To musi się jakoś udać. Będzie musiała za
chować spokój i zanadto się nie przemęczać. Poza tym
przez pierwszy tydzień będzie tu nocować, dzięki temu
wszystko stanie siÄ™ o wiele Å‚atwiejsze.
Położyła dłoń na piersi. Ale Aksel tu był! Będzie spać
pod tym samym dachem co on. Oglądać go razem z Pauli-
ne. MiaÅ‚a ochotÄ™ od razu wrócić na Egerhøi, ale to byÅ‚o
niemożliwe. Przecież odesłała Eliasa, a sama nie mogła
popÅ‚ynąć Å‚odziÄ… na Egerhøi. Poza tym z Å‚odzi lubili korzy
stać goście przy pięknej pogodzie. Musiała zostać.
Emily odstawiła koszyk i przyjrzała się jednemu z ró
żanych krzewów. Już pojawiły się na nim pączki, zamie
rzał tego lata zakwitnąć wcześnie. Odrzuciła łopatę. To
niemożliwe, cóż to za pomysł! Nie mogła zakopać noża tu,
w ogrodzie różanym. Codziennie przypominałby jej o tra
gedii Steffena i jego zbrodni.
Już wiedziała, co zrobi. Nóż musi zniknąć na zawsze,
krew trzeba zmyć. Wrzuci go do morza, gdzieś na głębię.
Gdyby kiedykolwiek został wydobyty na światło dzienne,
na przykład zaplątany w sieć rybacką, byłby wtedy umyty
do czysta. Nikt by nie wiedział, do czego go użyto. Za
krwawione płótno, w które był owinięty, postanowiła spa
lić w kominku. Gdy ogień zapłonie mocno, z płótna zo
stanie tylko popiół.
Złapała koszyk i czym prędzej poszła do furtki. Przez
chwilę mocowała się z kłódką, lecz w końcu udało się ją
otworzyć. Zamknęła za sobą i pospieszyła w stronę pomo
stu i łodzi. Było bezwietrznie i pochmurno, robiło się
53
ciemno, nie na tyle jednak, by nie odnalazła drogi, a do
statecznie, by mogła zaryzykować tę dziwną wyprawę
łodzią. Elias pokazał jej kiedyś pewne miejsce na środku
fiordu, mówiąc, że mało tam ryb, ponieważ akurat tam
jest bardzo głęboko.
Zerknęła na hotel. W kilku oknach na piętrze się
świeciło, między innymi w dziewiątce, gdzie mieszkał
Aksel.
Aódz odbiła od brzegu, Emily mocno chwyciła za wio
sła. Tłumaczyła sobie, że nie ma nic dziwnego w tej
wyprawie. Powiosłowała w stronę wyspy i okrążyła ją,
patrzÄ…c na strome urwiska opadajÄ…ce pionowo w morze.
Wieczór był łagodny i cichy. Na niebie pojawiły się gwiaz
dy i cienki sierp księżyca. Gdyby nie straszny cel jej
wyprawy, napawałaby się urokiem tej chwili.
Teraz znalazła się już dostatecznie daleko. To się musi
stać tutaj. Rozejrzała się w obawie, czy nikt jej nie obser
wuje, ale nikogo nie było widać. Wciągnęła wiosła do
łodzi, złapała zawiniątko z nożem i położyła je obok siebie
na ławeczce. Ręce jej się trzęsły. Robię to dla Sandera,
pomyślała. Dla Jenny. Tego noża nikt nie może znalezć.
Wszystkie ślady zbrodni Steffena muszą zniknąć.
Uklękła i wychyliła się przez burtę, potem gwałtow
nym ruchem rozwinęła płótno i wrzuciła nóż do wody, nie
dotykając go. Widziała go przez krótką chwilę. Krew nie
była już czerwona, tylko brunatna. Błysnęła stal, w końcu
nóż przeciął lśniącą powierzchnię i zniknął. Jedynie roz
chodzące się powoli kręgi na wodzie zdradzały miejsce,
w którym nóż opadł w głębię. W końcu i one zniknęły.
Emily znów się rozejrzała. Na pełnym morzu za Rauane
przepływał pełnorejowiec. Zwieciło się w paru chatach na
wyspie. Nikt nie mógł jej zobaczyć. A nawet jeśli, to nie
potrafiłby stwierdzić, w jakim celu tu przybyła. Teraz
pozostawało jeszcze tylko zakrwawione płótno. Zwinęła
je mocno, włożyła na dno koszyka i nakryła ścierką. Nagle
się roztrzęsła, poczuła mdłości i szybko przechyliła
się przez burtę, żeby zwymiotować. Aódką zakołysa-
ło. Gdy Emily uświadomiła sobie, jaka głębia rozpoś-
54
ciera się pod nią, poczuła, że przyciąga ją ku sobie czarny
chłód.
Po kilku sekundach nieprzyjemne wrażenie minęło.
Doszła do siebie. Teraz musiała jeszcze tylko wrócić do
hotelu, rozpalić w kominku i pozbyć się płótna. Wyjęła
wiosła i zaczęła wiosłować w stronę lądu długimi pociąg
nięciami.
Kiedy już przycumowała łódz, a pod nogami miała
stały grunt, zakręciło jej się w głowie. Usiadła na ławce
i zapatrzyła się w fiord. Gwiazdy błyszczały, a księżyc
malował na wodzie srebrną smugę. Zapowiadał się upalny
dzień. Letni dzień.
Morze pluskało pod deskami pomostu, ten odgłos
uspokajał. Emily oparła się plecami o ławkę i przymknęła
oczy. Nagle usłyszała kroki. Ktoś szedł w stronę pomostu.
Odwróciła się i poczuła, że serce zamiera jej w piersi.
Potem znów gwałtownie przyspieszyło. To był Aksel!
Czego chciał? Czyżby widział, jak dobijała do brzegu?
Wstała i zerknęła na koszyk, jak gdyby bała się, że
zdradzi prawdÄ™ o celu jej wyprawy.
- Dobry wieczór, Emily.
- Jest już prawie noc - odparła, słysząc, że jej głos
brzmi co najmniej oschle.
- Zobaczyłem cię z okna.
- Zobaczyłeś mnie?
- Obudziłem się, bo Nathalie płakała przez sen. Wi
działem, jak dobijasz do brzegu.
- Ja...
Uśmiechnął się, zęby błysnęły bielą.
- Nie wiedziałem, że lubisz sama wiosłować.
- Nie mogłam zasnąć, a noc jest taka piękna.
- To prawda. Właśnie dlatego czym prędzej się ubra
łem i wyszedłem ci na spotkanie.
Chciała spytać, dlaczego na miłość boską, dręczy ją
swoją obecnością, ale się powstrzymała.
- Czy mogę z tobą porozmawiać, Emily?
- Przecież już rozmawiasz. - Miała ochotę złapać ko
szyk i jak najszybciej stÄ…d uciec.
55
- Tak, aby nikt nie mógł nas usłyszeć. - Aksel złapał
jÄ… za ramiÄ™. - Wejdzmy do domku kÄ…pielowego.
Nie zdążyła zaprotestować, a on już ciągnął ją za sobą.
Do domku kąpielowego, tam gdzie pocałował ją po raz
pierwszy! Zamknął drzwi i wskazał na ławkę.
- UsiÄ…dz, Emily.
Usłuchała, zbyt słaba, by protestować. Cały czas myś
lała o koszyku z zakrwawionym płótnem, który został na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]