[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chłodne. Max przystanął.
Nicole wyjrzała na taras i rozglądała się ze zdzi
wieniem; mogłaby przysiąc, że słyszała jakieś głosy.
Pokręciła głową i cofnęła się w głąb jadalni. Czujnym
spojrzeniem obrzuciła zastawione stoły. Zakąski, kra
kersy, sałatki, sery, napoje.
Przy drzwiach prowadzących na taras znajdował
się barek; kryształowe szklanki lśniły blaskiem ostat
73
na podawano szampana. Pękate, ciemne butelki wysta
wały z wiaderek z lodem.
Nicole rozejrzała się jeszcze raz i pewna, że nikogo
nie ma, zanurzyła palec w miseczce z kawiorem, po
czym łakomie go oblizała.
- Po kryjomu jest lepsze, prawda?
Gwałtownie drgnęła na dźwięk głosu Maxa.
- Przestraszyłeś mnie, okropnie mnie przestraszy
łeś. .. Skąd się tu wziąłeś?
Spojrzała na telefon w jego ręku i skrzywiła się
z niesmakiem.
- Z tarasu.
Max podszedł i delikatnym ruchem zdjął z jej ust
czarną kroplę kawioru.
Nicole zastygła, otworzyła usta, ale nie mogła wy
mówić słowa.
Max śledził jej reakcję. Widać było, że robi na niej
wrażenie. Trzeba to wykorzystać.
Zrozumiał również spojrzenie, jakim obrzuciła je
go telefon komórkowy.
- To też zabronione?
Pokręciła przecząco głową. Z wolna odzyskiwała
mowę.
- Niestety nie. Niektórzy nasi goście nie mogą
nawet na tydzień zerwać z miejskim życiem. Tak jakby
świat nie mógł się bez nich obejść. Te telefony to głupi
wynalazek.
Jej ojciec też tak uważał.
- Kilka lat temu wcale nie mieliśmy tu telefo
nu. Była tylko krótkofalówka używana w nagłych wy-
Anula43&Irena
padkach. Potem, gdy wynaleziono komórkowce,
wszystko się zmieniło. Mamy telefon, mikrofalów
ki, to co trzeba, żeby być „nowoczesnym". Potem
musieliśmy wszystko jakoś kamuflować, bo ci sa
mi goście, którzy domagają się najnowocześniej
szych wynalazków cywilizacji, życzą sobie mieć wra
żenie, że przebywają na łonie niczym nie skażonej
natury.
Zacisnęła usta, niezadowolona, że ze zdenerwowa
nia tak się rozgadała.
Max schował telefon do kieszeni.
- Przepraszam, że zbeszcześciłem to miejsce, ale
musiałem porozumieć się z kolegą.
Przyjął z jej rąk kieliszek szampana.
- Doug rzadko zostaje sam i bardzo tego nie lubi.
- Masz prawo używać telefonu. Niepotrzebnie tak
na ciebie naskoczyłam.
- Wyglądasz cudownie.
Patrzył na nią tak, jakby była jego kochanką i właś
nie zamierzał wziąć ją w ramiona.
- Dziękuję - wykrztusiła i spuściła oczy.
- Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Żółty, dlaczego pytasz?
- Jakie lody lubisz najbardziej?
- Śmietankowe. Co to? Jakaś gra?
- Po prostu chcę cię poznać.
- Dlaczego?
- Bo cię lubię.
- Nie znasz mnie.
- Dlatego właśnie chcę cię poznać.
Anula43&Irena
- Dobrze. W takim razie kwiaty. Jakie kwiaty lu
bisz najbardziej?
Anula43&Irena
do wyrzucenia.
Nicole siłą powstrzymała się od ucieczki. Był bar
dzo blisko i dalej zadawał pytania.
- Powiedz mi jeszcze tylko jedno, na zakończenie,
jakie perfumy lubisz najbardziej?
Najlepiej odpowiedzieć na jego głupie pytania i jak
najszybciej skończyć tę rozmowę.
- Nie używam perfum, panie Nowy Jork. Ryby
i niedźwiedzie nie poznałyby się na tym.
Lubił sposób, w jaki żartowała.
- A gdybyś używała, to jakie by to były perfumy?
Niełatwo go spławić.
- Perfumy to droga rzecz, a ja nie mam pieniędzy
- Dlaczego? Przyjechałeś tu na tydzień, potem się
rozstaniemy i nigdy więcej nie zobaczymy.
- Nie wiadomo.
Nerwowym ruchem przeczesała włosy.
- Powiem ci to samo, co powiedziałam Halowi. Tu
obowiązują pewne reguły. Jeśli je złamiesz, żegnajcie, góry.
Max nie był Halem i wiedziała o tym.
- A ty zawsze postępujesz zgodnie z zasadami?
Przysunął się do niej.
Nie zamierzała mu powiedzieć, że nie, że zdarza jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]