[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać; parę minut pózniej opychałam się już jak opętana;
poszłam spać bez kolacji i wstałam wygłodniała jak wilk.
Właśnie pałaszowałam ostatnie kęsy, kiedy w kuchni zjawiła się Sophia, z chwiejną stertą
talerzy i kubków przed sobą, wciąż chichocząca z czegoś, co pewnie powiedział Kieron.
Uśmiechnęła się na mój widok.
Cześć, Casey rzuciła wesoło. Rany, ale długo spałaś. Musiałaś być strasznie
zmęczona. Mike powiedział ci o mojej spóznionej kartce urodzinowej?
Byłam zbyt zajęta przetrawianiem pierwszej części wypowiedzi, żeby zauważyć drugą.
Znowu to samo czyżby wczorajszy dzień całkiem wyparował jej z pamięci? Wymazany jak stare
nagranie?
Ale Mike kręcił głową.
Jeszcze nie, skarbie. Otóż, Case, Sophia dostała dzisiaj pocztą spóznioną kartkę
urodzinową. Od dziadków.
Naprawdę? Mój umysł wreszcie zaskoczył. Może tak było najlepiej. Mocno trzymać
się chwili obecnej. Wcisnąć Kasuj .
No, powiedzmy od dziadka sprostowała Sophia. To on się podpisał. Napisał na
kartce jej imię, ale tak naprawdę to od niego. I wiesz, co jeszcze?
Co?
Dołączył do kartki sto funtów.
Uniosłam brwi i spojrzałam na Mike a.
O rany powiedziałam. To mnóstwo pieniędzy! Co z nimi zrobisz?
Wzruszyła ramionami.
Jeszcze nie wiem. Może kupię sobie nowy iPod czy coś. Na razie dałam pieniądze
Mike owi, dopóki się nie zdecyduję.
Myślisz, że powinniśmy o tym powiedzieć opiece społecznej? spytałam Mike a,
kiedy Sophia w podskokach wybiegła z powrotem do ogrodu. To dość niespodziewany obrót
sprawy.
Niewątpliwie odparł. Ale John tak czy siak ma dzisiaj zadzwonić, zgadza się?
Omów to z nim. Może w rodzinie dzieje się coś, o czym nie wiemy.
No, to by była niezwykle miła odmiana rzuciłam kwaśno.
John zadzwonił, tak jak obiecał, wczesnym popołudniem; Sophia była zajęta oglądaniem
DVD w salonie, a Kieron i Mike poszli na mecz. Wzięłam sobie telefon do oranżerii, by móc
spokojnie porozmawiać.
Ciekawe, że o tym wspominasz stwierdził, kiedy opowiedziałam mu o kartce bo
rzeczywiście w rodzinie zaszły pewne zmiany. Niestety niezbyt budujące. Syn i matka wciąż są w
fatalnych stosunkach, a sprawie z pewnością nie pomógł fakt, że lekarz prowadzący Grace
zasugerował wycofanie się z podtrzymania życia. Na tym etapie lekarze nie spodziewają się już
żadnej poprawy i zdaje się, że dziadek i wujek zgadzają się z nimi, ale babcia.. no cóż, to jej córka.
Krew z krwi, z woli Boga, i tak dalej. Nie chce się zgodzić.
O Boże westchnęłam ciężko. To wszystko było takie smutne i tragiczne. A co z
Sophią? Jak ona na to wszystko zareaguje?
I kiedy wreszcie OPPDM raczy ją obejrzeć? Pomyślałam to, ale nie powiedziałam głośno.
Może zdążą, zanim zawali jej się cały świat. Byłoby miło.
W tej chwili nie ma potrzeby czegokolwiek jej mówić odparł pospiesznie John.
Nie zdecydowali jeszcze. Na tym etapie nie ma żadnych konkretów. A jeśli się zdecydują... no cóż,
trzeba będzie najpierw zorganizować wizytę. %7łeby Sophia mogła się pożegnać z mamą. I, spójrzmy
prawdzie w oczy, to może być dla niej najlepsze. No wiesz. Pozwoli jej ruszyć naprzód.
Tak, John miał rację. Na dłuższą metę zapewne. Ale i tak będzie musiała poradzić sobie
z tym na bieżąco, rozmyślałam, odnosząc telefon do przedpokoju. To będzie potężne przeżycie. To
będzie straszne przeżycie. Może całkowicie zburzyć resztki jej równowagi. I to my będziemy
musieli wziąć na siebie falę uderzeniową.
Boże, ani chwili spokoju! westchnął Mike, kiedy powiedziałam mu o tym pózniej.
Kiedy ta dziewczyna wreszcie odsapnie, co?
Jeszcze nie teraz, pomyślałam. Jakie były szanse, że będzie miała tyle szczęścia? To było
prawdziwe życie. Nie mieliśmy żadnej magicznej różdżki.
Rozdział 20
Choć nowina o matce Sophii bardzo ciążyła mi na sercu, reszta weekendu upłynęła
zaskakująco spokojnie. Byłam zdumiona tym nagłym gestem dziadka, ale było to miłe zaskoczenie.
Może ta rodzina zdołałaby się jeszcze pojednać, nawet gdyby to pojednanie przybrało formę
wspólnej żałoby, jeśli rzeczywiście zdecydują się odłączyć Grace od aparatury.
Ale na razie po prostu cieszyłam się z chwili spokoju i chciałam jak najlepiej ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]