[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Istotnie, znamy się od dziecka. Chociaż nie jesteśmy spokrewnieni. On od
małego nie miał matki i byliśmy dobrymi sąsiadami. Jego ojciec i mój byli bliskimi
przyjaciółmi. Prawie braćmi. W rezultacie Brian i ja wychowywaliśmy się razem.
Niemal nigdy nie bywałam na zamku Smythe, ale on spędzał tu większość czasu.
Angie spojrzała na nią z zaciekawieniem.
Dziwne, prawda? powiedziała Geronde, Niemal tak, jakbyśmy byli sobie
przeznaczeni. Ojciec Briana bardzo mocno związał się ze swymi kuzynami,
Neville'ami z Rabę. Sądzę, że zamierzał, a przynajmniej miał nadzieję, że pomagając
im, poprawi swoją pozycję. W każdym razie wciąż gdzieś jezdził, głównie nu
kontynent, bowiem Neville'owie mieli wszędzie powiązania, a najwięcej we Francji i
Włoszech. Kiedy wyjeżdżał, zostawiał Briana w Malvern.
Brian musiał być bliższy twojemu ojcu niż własnemu wtrąciła Angie.
Nie odparła Geronde ponieważ mój ojciec też rzadko bywał w domu. Jednak
w Malvern pozostała z nami dobrze wyszkolona służba, a kiedy moja matka umarła,
również kobiety do opieki nad nami. Miałam wtedy siedem lat. Wszystko było jak
należy. Podczas gdy zamek Smythe& no, wiecie, jak dziś wygląda. Nie było innego
miejsca, gdzie można by umieścić Briana. Sir Edmar Claive i jego kuzyni mieszkający
wówczas w Malencontri, nie należeli do tego rodzaju ludzi, u których można zostawić
małego chłopca. A w pobliżu nie było innych odpowiednich dworów. Tak więc Brian
przebywał u nas i, jak już mówiłam, wychowaliśmy się razem.
Ile mieliście lat, kiedy się poznaliście? zapytała Angie.
Za pierwszym razem Brian miał siedem lat. a ja pięć odparła Geronde choć
może chowaliśmy się razem jako dzieci zbyt małe, żeby to pamiętać. Jak
powiedziałam, moje najwcześniejsze wspomnienia sięgają czasów, kiedy miałam pięć
lat. Pózniej spotykaliśmy się niemal każdego roku, tak często przebywając ze sobą
jak brat i siostra, że nigdy nie przypuścilibyście, iż się pokochamy.
Jednak tak się stało powiedziała Angie.
Jim spojrzał przez okno na usiane chmurami niebo i sokoła, prawie na pewno
dzikiego, krążącego wysoko nad drzewami na krańcu polany. W głosie Angie słyszał
nutę zainteresowania i zachęty, która zawsze go przerażała. Ciepło bijące z kominka i
nie rozcieńczone wodą wino, którego nieopatrznie wypił pół kubka, nie tyle uśpiły go,
ile oszołomiły. Obawiał się trochę, że ta rozmowa zmieni się w jedną z rodzaju: Och,
a więc twój stryjeczny dziadek mieszkał tam-a-tam ! Ciekawe, czy znał paru moich
krewnych, którzy mieszkali w pobliżu?" Walczył z opadającymi powiekami.
Geronde skinęła głową w odpowiedzi na pytanie Angie.
Z początku nie zorientowaliśmy się ciągnęła. Wiedzieliśmy tylko, że jest nam
zle, kiedy nas rozdzielano, a najszczęśliwsi jesteśmy razem. Och, czasami także
okropnie się kłóciliśmy.
Mimo wszystko, jak już rzekłam, pewnego dnia stwierdziliśmy, że jesteśmy
zakochani. Pózniej, gdy byłam starsza, wyznałam ojcu, że zamierzam poślubić
Briana; to był czas, kiedy ojciec był w domu i mogłam z nim porozmawiać.
Tak rzadko bywał w domu? spytała Angie.
Wciąż wyruszał na jakąś wyprawę, z której miał wrócić obładowany złotem, ale
jakoś nigdy do tego nie doszło. Jak już mówiłam, on i ojciec Briana tak samo uganiali
się za mirażem bogactwa. W każdym razie, kiedy powiedziałam mu, co czuję do
Briana, tupnął nogą i ryknął, że nigdy nie pozwoli mi go poślubić. Miałam wyjść za
diuka. Księcia! To było kolejne z jego wielkich marzeń i nie przejmował się tym, że
wolałam Briana od wszystkich książąt na ziemi. Spojrzała na Jima, który ocknął się
i robił, co mógł, żeby wyglądać na przytomnego i zainteresowanego. Właśnie
dlatego zamierzałam pojechać do Malencontri i porozmawiać z wami, Jamesie, Brian
mówił mi, że czekacie, aż król uczyni cię opiekunem Roberta Falona i że może
będziesz musiał osobiście stawić się przed Jego Wysokością. Tak więc na razie nie
możesz opuścić Anglii. Doskonale to rozumiem, tak samo jak Brian.
Cóż& zaczął zmieszany Jim. Nie ulegało wątpliwości, że Brian był głęboko
zraniony jego odmową pomocy w poszukiwaniach ojca Geronde w Ziemi Zwiętej. Jim
uważał, że pozostając w domu, postępuje zgodnie ze średniowiecznymi obyczajami.
Wybrał jedyne rozsądne rozwiązanie, nawet za cenę utraty przyjazni. Dla tych ludzi
ziemie i bogactwa były wszystkim, a zdobywanie ich było ważniejsze od wszystkiego.
Dlatego też trzezwo myślący Brian musiał uznać postępowanie Jima za przejaw
[ Pobierz całość w formacie PDF ]