[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marguerite powiedział Patrick. %7łałuję, że nie byłem na ślubie.
Proszę mi wybaczyć, ale nie mogłem się stawić. Słyszę, że była to bardzo
miła ceremonia.
Uhm mruknęłam. Tak. Wspaniała, dziękuję.
Czy mogę cię nazywać kuzynką Marguerite?
Jeśli chcesz, kuzynkę" możesz opuścić powiedziałam z uśmie
chem.
Amerykanie mają tendencję do bezpośredniości.
Moja droga wtrącił Edward, przemawiając dokładnie tak,
jakbym była sześcioletnim dzieckiem. Nie sądzę, aby na obecnym
etapie taka poufałość była właściwa.
Byłam tak zdumiona, że skarcił mnie w taki sposób w obecności
swojego syna, iż wpatrywałam się w niego oniemiała. Tymczasem on już
nas zostawił, kierując się w stronę schodów. Wokół nas kręcił się
majordomus, rzucajÄ…cy ostre instrukcje lokajom, gdy przenosili nasze
walizy z powozu do holu.
Czy mam zamówić herbatę, papo? wyjąkał Patrick.
Nie. Nie mógł być bardziej oschły. A przez ramię rzucił do
mnie: Tędy, proszę.
Patrick wyglądał tak żałośnie, że musiałam znów się do niego uśmiech
nąć i powiedzieć, że z przyjemnością powrócę do naszej rozmowy nieco
pózniej. Po czym podążyłam za Edwardem do naszych pokojów na górze.
Nie odzywał się do mnie. Apodyktycznie zamówił gorącą wodę
i zrobił nieprzeciętną awanturę, gdy nie przyniesiono jej natychmiast.
Jego lokaj potknął się o jakąś torbę i został zelżony; po mojej pokojówce
zaczynałam widzieć zdenerwowanie; atmosfera stała się wyjątkowo
ciężka. Ostatecznie rozdzieliliśmy się: Edward udał się na wypoczynek do
salonu, podczas gdy ja przy pomocy pokojówki umyłam włosy i włożyłam
świeżą suknię. Odprawiwszy służącą, nasłuchiwałam pod drzwiami
salonu. Ponieważ nie dochodziły stamtąd żadne odgłosy, domyśliłam się,
że odprawił już swojego lokaja. Wkrótce, zebrawszy się na odwagę,
zastukałam do drzwi i weszłam do środka.
Stał przy oknie z rękoma opartymi o parapet. Usta miał zaciśnięte.
Kiedy otworzyłam drzwi, obrócił się na pięcie, by stanąć ze mną twarzą
w twarz.
Mogłabyś przynajmniej zaczekać, aż dam pozwolenie na to, byś
weszła powiedział oschle.
W tym momencie najsprytniejszym posunięciem byłoby zalać się
łzami. Nie jestem jednak kobietą, którą łatwo doprowadzić do płaczu.
A nawet gdyby było inaczej, to w tej chwili byłam zbyt wstrząśnięta, by
uronić najmniejszą łezkę. Nikt z tych, których kochałam, nie mówił do
mnie wcześniej w ten sposób. Taka lodowata furia nie mieściła się
w granicach moich doświadczeń.
95
Wpadłam w panikę.
Jak możesz traktować mnie jak niemowlaka? krzyknęłam,
a najzwyklejszy strach sprawił, że wyglądałam na wściekle rozgniewaną.
A w ogóle dlaczego zachowujesz się jak gbur?
W tym momencie stracił panowanie nad sobą. Był to dla mnie
paskudny szok, ponieważ nie sądziłam, że jest zdolny do czegoś podob
nego. Powiedział, że to wielka szkoda, iż nie mam wyczucia, jak
powinnam się zachować, i że był przeklętym głupcem żeniąc się
z dziewczyną, która w oczywisty sposób jest zbyt zmysłowa, by zapewnić
mu spokój ducha.
Jesteś równie rozwiązła jak ten twój brat dodał.
Popełnił fatalny błąd, porzucając swoją żelazną zasadę neutralności
wobec Francisa.
Ani mi się waż mówić w ten sposób o moim bracie! wrzasnęłam.
Ani się waż!
Na nieszczęście odważył się jednak i pozwolił sobie na kilka dalszych
obrazliwych uwag na temat moralności Francisa.
Francis przynajmniej mnie kocha, a ty nie. I wobec tego natych
miast wracam do Ameryki, by znowu z nim zamieszkać! krzyknęłam
histerycznie.
Wtedy nareszcie, Bogu dzięki, osiągnęłam stan, w którym nie
pozostawało mi nic innego, jak tylko wybuchnąć płaczem i szlochać
namiętnie w jego gors. Nie jestem pewna, kiedy ten gors się zjawił, by
można się było weń wypłakać, dość że zjawił się bez zauważalnej zwłoki.
Kiedy zaś poczułam, jak otaczają mnie ramiona Edwarda, wiedziałam,
że kryzys został zażegnany. Przetrzymałam naszą pierwszą kłótnię
małżeńską. A uważając ją za doświadczenie okropne, postanowiłam
raz na zawsze, że ta będzie ostatnią. Jednym z najbardziej irytujących
aspektów całej sprawy było to, że wciąż nie miałam pojęcia, dlaczego
właściwie był na mriie taki zły.
Przepraszał mnie drżącym głosem, co było do niego niepodob
ne.
Wybacz mi mówił. Takie niemądre zachowanie nie pasuje
do mnie. Ale zależy mi na tobie tak bardzo, że trudno mi się pohamo
wać. Nie mogę znieść myśli, że tobie mniej mogłoby zależeć na mnie
niż mnie na tobie.
Ależ, głuptasie, głuptasie! odparłam poprzez łzy oszołomiona.
Wiesz przecież, jak bardzo cię kocham. Jak mogło ci przyjść do
głowy...
Widziałem cię z Patrickiem powiedział. I nagle wyczułam,
jak ogromny wysiłek wkłada w to, by być ze mną szczerym. Wie
działam, że w zamian muszę za wszelką cenę go zrozumieć. Jesteście
tacy młodzi... a Patrick jest tak podobny do mnie, kie*dy byłem w jego
wieku.
06
Zapanowało milczenie. Wciąż jeszcze szukałam po omacku właś
ciwych słów, gdy Edward znowu się odezwał, próbując otrząsnąć się
z zakłopotania i skrywanego bólu.
Nic się nie stało. To tylko chwilowe szaleństwo. Nie powinnaś się
obawiać, że będę tracił panowanie nad sobą zawsze, ilekroć uśmiechniesz
się do mężczyzny na tyle młodego, by mógł być moim synem. Wybacz mi,
jeśli możesz. I nie mówmy już więcej o tym.
Pocałowałam go. Mówiłam tylko dlatego, że z braku doświadczenia
nie bardzo wiedziałam, co innego mogłabym zrobić.
Przykro mi, że tak się zasmuciłeś rzekłam. Sześćdziesiąt lat
to musi być straszny wiek. To tak jak podpierać ściany na balu.
Nienawidziłam patrzeć, jak Blanche uśmiecha się do swoich partnerów,
choć dobrze wiedziałam, że za żadnego z nich nie dałaby złamanego
szelÄ…ga.
Całując go znowu, zapytałam, czy nie moglibyśmy zejść na dół na
herbatÄ™.
Ach, a tak przy okazji powiedziałam kilka minut pózniej, kiedy
odwzajemnił pocałunki w sposób nie pozostawiający wątpliwości co do
stanu naszych uczuć. Thomas zjawi się w kwietniu przyszłego roku.
Muszę jeszcze tylko zapytać lekarza, żeby się upewnić.
Oniemiał. Wcześniej nie zdradziłam ani słówkiem swojego stanu.
Kiedy zapytał, dlaczego byłam taka tajemnicza, odparłam po prostu, że
chciałam, aby była to niespodzianka.
No, to ci dopiero niespodzianka! rzekł ze śmiechem.
Zdawał się tak szczerze zachwycony, że zebrałam całą swoją od
wagę i zapytałam, czy nie ma nic przeciwko temu, by znów zostać
ojcem.
Dlaczego miałbym mieć coś przeciwko temu? rzucił swobodnie,
a potem, przypominając sobie pewne szczegóły wyznania dotyczącego
swojego pierwszego małżeństwa, dodał: To jest twoje dziecko, nie
Eleanor. Okoliczności są zupełnie inne.
Nie zadawałam więcej pytań. Według mojej oceny rozsądniej było nie
wtrącać się do jego związku z Eleanor. Bo im więcej mi o nim mówił, tym
mniej rozumiałam. O ile zdołałam się zorientować, zachodziła w ciążę tak
często, jak było to tylko możliwe, by uniknąć sypiania z nim. Sprytny
fortel, bo tylko w ten sposób mogła mieć oddzielną sypialnię, a teoretycz
nie wciąż pozostawać żoną. I nie pozwoliła Edwardowi stosować an
tykoncepcji. Nigdy wcześniej nie słyszałam tego słowa i kiedy wydeduko-
wałam jego znaczenie, byłam szalenie zdziwiona, że można zapobiegać
przychodzeniu dzieci na świat, robiąc coś innego poza całkowitą wstrze
mięzliwością.
Ale uznawszy nie bez pewnego smutku, że to prawdopodobnie jedna
z wielu dziedzin, w których jestem całkowitą ignorantką, podjęłam
sumienny wysiłek potraktowania Eleanor ze współczuciem. Edward
7 07
[ Pobierz całość w formacie PDF ]