[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wskazując krzesło.
Diana zacisnęła pięści.
Nie przyjechałam tu na pogaduszki!
Chcę moich pracowników.
Siadaj! Spojrzał na nią surowo.
Zrobiła, co kazał.
Powiedz, dlaczego to robisz? Czego ty chcesz?
Myślisz, że jestem zwykłym twardzielem, prawda? Wydaje ci się, że przez
życie idę po trupach, a swoim przeciwnikom podrzynam gardła, nie dając im
żadnych szans.
Biorę to, na co mam ochotę, tak?
Bardzo dobrze to ująłeś. Diana skinęła głową. Pierwszy eksponat to ja
ofiara z poderżniętym gardłem.
Bardzo dziękuję James ciągnął dalej. Prosiłem cię o trochę więcej wiary,
czy to rzeczywiście aż tak wiele?
James, naprawdę nie interesują mnie te rozważania. Ja chcę tylko
robotników.
Tak myślałem, że to wszystko, czego się można po tobie spodziewać
westchnął. Próbowałaś ich zdobyć w jakiś inny sposób? Byłaś w biurze pracy?
zapytał ironicznie.
Wiesz, że tak.
No i co, udało się? A może byłaś też u swoich przyjaciół czy sąsiadów?
Byłam Diana warknęła przez zęby.
I wszystko bez skutku? James naigrywał się dalej.
Diana nie odpowiedziała.
Cóż, wygląda na to, że jesteś w potrzasku. Bardzo byś chciała rozpocząć
zbiory, tyle że nie możesz.
Dobrze wiesz, że tak jest! wybuchnęła w końcu z wściekłości. Dlaczego
się w to wtrącasz? Co z ciebie za człowiek?
James spojrzał na zielonkawoniebieską wodę basenu.
Nie chcę cię dręczyć odparł spokojnie. Ale mam swoje powody...
Pewnie, że masz wpadła mu w słowo. Zresztą, jak zawsze. Zemsta?
Chcesz po prostu doprowadzić mnie do ruiny! No to ciesz się! Udało ci się.
Ostatnią rzeczą, jakiej pragnę, to zrujnowanie ciebie. Czy ty tego nie
rozumiesz? Spojrzał jej w oczy.
Nie odparła Diana. Nic już nie rozumiem.
No to posłuchaj mnie, to może zrozumiesz. Mam kontrolę nad robotnikami.
Sama o tym wiesz. Jak myślisz, co może mi przeszkodzić w przejęciu kontroli nad
całą resztą?
To znaczy? zapytała wyczekująco.
Przecież mogę zniszczyć twój system nawadniający, mogę odciąć dopływ
wody.
Jeśli zechcę, to nastawię przeciwko tobie bednarzy czy też innych dostawców,
od których jesteś uzależniona. Mogę wstrzymać kredyty. Cokolwiek.
Dianie zrobiło się słabo.
Naprawdę tego nie widzisz? Myślę, że pokazałem ci, co mogę zrobić. Nie
sądzisz, że gdybym naprawdę chciał twojej plantacji, to dawno byłaby już moja?
Są setki sposobów, wystarczy, że zatrudniłbym odpowiednich ludzi...
Diana wiedziała, że to prawda. Gdyby James podjął prawdziwą walkę,
musiałaby przegrać.
Och, Diano! James chciał zbliżyć się do niej, jednak w ostatniej chwili coś
go powstrzymało. %7łeby zdobyć winnicę, nie muszę się żenić ani próbować kogoś
przekupić. Gdybym miał wybierać, zrobiłbym to w znacznie prostszy sposób. Nie
chcę twojej winnicy, ty mały głuptasku powiedział znacznie łagodniej. Zależy
mi tylko na tobie.
Chciał ją pocałować, ale Diana zdecydowanie nie pozwoliła mu na to.
Co innego mówiłeś mi tamtego dnia w swoim gabinecie...
Wiem, powiedziałem wówczas dużo niepotrzebnych rzeczy. Wciąż bolało
mnie to, co stało się sześć lat temu. Wtedy pragnąłem zemsty.
Znów ta tajemnica. Diana wiedziała, że tym razem nie może uniknąć tematu.
Dlaczego, James? Co ty przede mną ukrywasz?
Zdawało mi się, że wiesz. Spojrzał zaskoczony.
Właśnie o to chodzi. Nie wiem zupełnie nic.
Może rzeczywiście będzie lepiej, jeśli to sobie wyjaśnimy. Popatrzył trochę
z niedowierzaniem, po czym zamyślił się. Sześć lat. Tyle czasu. A wciąż wydaje
mi się, jakby to było wczoraj.
Diana splotła dłonie. Przeczuwała, że w końcu dowie się prawdy.
Tamtej nocy kochaliśmy się tak namiętnie... Myślałem, że tworzymy
związek, którego nie da się zniszczyć. Byłem pewien, że mnie kochasz. Chciałaś
wyjść za mnie, a ja chciałem ciebie. Potem za wszelką cenę pragnęłaś obwieścić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]