[ Pobierz całość w formacie PDF ]

padek, daj mi znać  poprosił.
Zamyśliła się.
 Sprawa higieny... Są ograniczenia wody i ludzie
rzadziej myją ręce.
Skinął głową.
 To może być to, a może być zupełnie co innego.
 Zamilkł, a potem dodał:  Jeśli sprawa się powtórzy,
trzeba będzie poszukać przyczyny.
Pod koniec dnia jego obawy się sprawdziły. Zjawiła
się młoda matka, Nerissa Bycroft, z synkiem mającym
podobne objawy.
ZWITA NA ANTYPODACH 51
 Cały czas wymiotuje  oznajmiła przerażona.
Nikki dokładnie zbadała maleństwo. Było odwod-
nione i wyczerpane.
 Co ostatnio jadł?  zapytała.
 Pił mleko, zjadł troszeczkę kremu  wyjaśniła
matka.
Nikki odgarnęła dziecku włosy z czoła.
 I zaraz wszystko zwrócił, tak?
Matka skinęła głową.
 Może nie trzeba mu było dawać tego kremu... sama
nie wiem.  Była bliska płaczu.  Niedawno przyjechali-
śmy do miasta. Mój mąż pracował w Torrington, ale go
zwolnili. Przy tej suszy wszystkich zwalniają.  Zagryz-
ła wargi.  Teraz pojechał na południe szukać pracy.
 A gdzie mieszkasz z małym?  zapytała Nikki,
chcąc się dowiedzieć czegoś więcej.
Nerissa westchnęła.
 Na kempingu. Nie jest tam zbyt wygodnie, a kiero-
wnik jest okropny. Ostatnio podniósł opłaty i powie-
dział, że możemy brać wodę tylko z jednego zbiornika.
Podłączył pod niego wszystkie przyczepy.
Nikki zawrzała gniewem.
 Przecież to bezprawie! Trzeba złożyć na niego
zażalenie w radzie miejskiej!
Młoda kobieta spojrzała na nią błagalnie.
 Proszę tego nie robić. Ja nie mam gdzie się
podziać. Jak się dowie, wyrzuci mnie razem z Jamesem.
Nikki zacisnęła wargi.
 Nie dowie się, nie martw się. Twój synek jest
trzecim dzieckiem, które trafia do nas z tego typu
objawami. Dzieje się coś niedobrego i trzeba jak naj-
szybciej skontrolować warunki sanitarne panujące na
52 LEAH MARTYN
kempingu. Doktor Donovan złoży w tej sprawie oficjal-
ne doniesienie.
W tej samej chwili dziecko zapłakało i podkurczyło
nóżki.
 Boli go brzuszek  zauważyła Nikki.  Na razie
odstaw mleko, niech pije tylko małe ilości wody. Częs-
to, ale mało.
 Jak często i ile mu mam dawać?  zapytała Nerissa.
Nikki uśmiechnęła się.
 Dobre pytanie. Dawaj mu co pół godziny niecałe
pół szklanki. Dam ci receptę, Uojdziesz do apteki po
lekarstwo, które mu będziesz dodawać do wody. Trzeba
uzupełnić to, co stracił, wymiotując. Jeśli w dalszym
ciągu będzie zwracał, możesz trochę posłodzić i dodać
kosteczkę lodu. Obserwuj, co się z nim dzieje. Jest
bardzo odwodniony. Gdybyś miała jakieś obawy, za-
dzwoń do mnie bez względu na porę albo natychmiast
zawiez go do szpitala. Ja albo doktor Donovan zaj-
miemy się nim.
Nerissa zamrugała oczami.
 Bardzo pani dziękuję, pani doktor.
Sięgnęła po receptę. Dziecko znowu zasnęło. Niki
odprowadziła ją do drzwi, a po drodze dodała:
 Na razie używaj tylko wodę z butelki. Zadzwo-
nię jutro do ciebie, żeby się dowiedzieć, jak się mały
czuje.
Nerissa zawahała się.
 Może lepiej go tutaj przyniosę, dobrze?
Wyraznie bała się, że kierownik kempingu zacznie ją
o coś podejrzewać. Nikki zgodziła się.
 Przyjdz, kiedy chcesz. Powiem Grace, żeby cię
wpuściła między pacjentami.  Nikki wróciła do biurka
ZWITA NA ANTYPODACH 53
i połączyła się z rejestracją.  Czy u Liama ktoś jest?
 zapytała.
 Pacjent właśnie od niego wyszedł  poinformowa-
ła ją Grace.  Masz ochotę na herbatę?
 Nie  podziękowała Nikki.  Muszę iść do Liama.
Zapukała do drzwi gabinetu i weszła do środka.
 Stało się coś?  zapytał, widząc wyraz jej twarzy.
 Tak  odparła bez wstępów.  Właśnie przyjęłam
chore dziecko mieszkające na kempingu. Chyba musi-
my działać szybko, w przeciwnym razie może dojść do
tragedii. Grozi nam epidemia.
Liam zerwał się zza biurka.
 Masz rację. Poinformujemy władze miasta o tym,
co się dzieje. Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła.
Nieco się zdziwiła.
 Nie możemy od razu zgłosić doniesienia o prze-
stępstwie? Przecież tam się dzieją straszne rzeczy.
 Nie wolno nam ot tak, rzucać oskarżeń  mi-
tygował ją.
Nie udało mu się.
 Ja mogę! W każdej chwili!
Położył ręce na jej ramionach.
 Uspokój się. To mała społeczność, rządząca się
własnymi prawami. %7łyjemy tu i pracujemy i musimy się
z tym liczyć. Trzeba to rozegrać bardzo delikatnie.
Usta Nikki zadrżały.
 Innymi słowami, siedzieć z założonymi rękami.
 Nazwałbym to raczej... dyplomacją.  Spojrzał na
nią spod zmrużonych powiek.  Jak widzę, nic nie
straciłaś z dawnej zadziorności.
W milczeniu opuścili przychodnię, wsiedli do samo-
chodu Liama i ruszyli w stronę centrum.
54 LEAH MARTYN
 Do kogo jedziemy?  zapytała w końcu Nikki.
 Kto to jest ta urzędowa osoba?
 Nazywa się Warren Hartley  odparł Liam.  Jest
chyba odpowiednim człowiekiem, może się tylko oka-
zać za ostrożny.
 Nie będzie miał okazji!  Nikki prychnęła jak
rozzłoszczona kotka.  W przeciwnym razie sami poje-
dziemy na ten cholerny kemping pogadać z tym całym
kierownikiem.
Zatrzymali się przed budynkiem z czerwonej cegły.
 Pamiętaj  upomniał ją Liam  że każda tego typu
interwencja musi się odbywać z zachowaniem drogi
urzędowej.
Jej oczy zabłysły niebezpiecznie.
 A w tym czasie dzieciaki ryzykują zdrowiem.
Chyba nie o to nam chodzi, prawda?
Przez kilka sekund nie spuszczał z niej wzroku,
a potem przeciągle westchnął.
 Boże, jak mi ciebie brakowało.
Opanowała drżenie głosu.
 Mogłeś wybrać bardziej odpowiednią chwilę na
podobne wyznanie  powiedziała szorstko.
 Pewnie masz rację  odparł powoli i ująwszy ją
pod ramię, poprowadził w stronę budynku.  Już po
piątej  zauważył.  Mam nadzieję, że nie wszyscy
jeszcze wyszli.
 Zaraz się przekonamy  powiedziała Nikki, wcho-
dząc z Liamem do środka.
W informacji dowiedzieli się, że pan Hartley właśnie
wyjechał.
 Służbowo, na dwa dni  wyjaśniła urzędniczka.
 Zastępuje go pani Westermann.
ZWITA NA ANTYPODACH 55
Liama to nie zniechęciło.
 W takim razie porozmawiamy z panią Wester-
mann. To bardzo ważna sprawa, nie możemy czekać.
Urzędniczka sięgnęła po telefon.
 Zapytam, czy państwa przyjmie.
Odeszli i stanęli pod oknem.
 Na razie całkiem niezle  szeptem oświadczył
Liam.  Dion Westermann jest byłą pielęgniarką i zna
się na rzeczy.
 Mamy szczęście. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl