[ Pobierz całość w formacie PDF ]

względu na Rosie i Neila, ale wiem, że czuje się fatalnie, nie mogąc w niczym
pomóc.
 No to niech powysyła wiadomość o narodzinach dziecka do krewnych i
znajomych  zaproponował Max.
 Zwietny pomysł, przekażę go Neilowi i Rosie.  Marina zagryzła wargi.
 Tak bym chciała mieć czarodziejską różdżkę. Tylko bym nią machnęła, a
Nathan już byłby zdrowy.
 I tak bardzo im pomagasz.
 Dali mu imię po mnie  oznajmiła ze wzruszeniem.
 Jak to?  zdziwił się.  Przecież Nathan to zupełnie co innego niż
Marina.
 Chodzi mi o drugie imię, Murray. To celtycki odpowiednik Mariny,
oczywiście dla chłopca.
106
R
L
T
 To świetnie.  Pogłaskał ją po włosach.  Wcale mnie to nie dziwi.
Rosie i ty jesteście sobie bardzo bliskie.  Pocałował ją w policzek. 
Posłuchaj, ode mnie jest bliżej do szpitala niż od ciebie. Może przeniosłabyś
się do mnie na kilka dni? Oszczędziłabyś w ten sposób sporo czasu.
Potrząsnęła głową.
 Dziękuję, że to proponujesz, ale nie. Jeśli coś się stanie, to wszyscy
będą dzwonić tutaj.
 Przecież masz jeszcze komórkę.
 Mimo wszystko wolę zostać u siebie.
W swoim domu, a nie w jego bezosobowym chłodnym mieszkaniu.
Doskonale to rozumiał.
 W takim razie daj mi zapasowy klucz.
Zmarszczyła brwi.
 A po co?
 %7łebym mógł ci pomóc w codziennych sprawach. Twoja lodówka
zaczyna powoli wyglądać jak moja.  Pocałował ją w czubek nosa.  Poza tym
nauczyłem się obsługiwać pralkę. Wystarczy, że zadzwonisz po drodze z
pracy, a będzie czekać na ciebie gotowa kolacja.
 Max, naprawdę nie musisz dla mnie gotować.
 Wiem, że nie muszę, ale chcę ci pomóc.  Przyciągnął ją bliżej do
siebie.  Chce być przy tobie. Ty wspierasz Neila i Rosie. A ja będę wspierał
ciebie.
To była bardzo kusząca propozycja. Ktoś, na kim można się oprzeć,
komu można opowiedzieć o kłopotach i zmartwieniach i kto wszystko
zrozumie.
Ale gdy poprzednio potrzebowała jego wsparcia, zawiodła się. Udawała,
że daje sobie radę, ale wreszcie schroniła się u swojej rodziny.
107
R
L
T
Może zaryzykować i zaufać mu jeszcze raz?
 Aha, zrobiłem małe zakupy.
Nawet nie zauważyła papierowej torby. Kiedy ją otworzyła, znalazła w
środku mnóstwo czekolady i chusteczki higieniczne.
Wzruszyła ją jego troska.
 Max, bardzo ci dziękuję.
 Te chusteczki to na wszelki wypadek. Wydawało mi się, że coś przede
mną ukrywasz.
 Wiesz, jak to jest. Kiedy się jest lekarzem, ma się za dużą wiedzę i do
głowy przychodzą najgorsze scenariusze. A o swoich lękach nie mogę
rozmawiać z Rosie i Neilem.
 Dobrze, że mi o wszystkim powiedziałaś.
 Dzięki.  Podjąwszy decyzję, wyśliznęła się z jego objęć. Wiedząc jego
zaniepokojone spojrzenie, wzięła go za rękę i zaprowadziła do kuchni. Wyjęła
z szuflady zapasowe klucze, długopis i kartkę.  Będziesz jeszcze potrzebował
kod do alarmu.  Napisała na kartce parę cyfr i podała mu ją razem z kluczami.
Max dotrzymał słowa. Następnego dnia Marina zadzwoniła do niego w
drodze z pracy, a gdy dotarła do domu, czekał na nią pieczony łosoś, ziemniaki
i sałatka.
 To gotowe dania  ostrzegł.  Zgodnie z instrukcją musiałem jedynie
włożyć wszystko do piekarnika.
 I dzięki temu nie muszę się martwić gotowaniem. Dzięki, Max.
 Nie ma za co. Przecież powiedziałem, że chcę ci pomóc.
Marinie przemknęło przez myśl, że gdyby wspierał ją tak cztery lata temu
i jednocześnie pozwolił sobie pomóc, to nadal byliby razem.
Kolacja była smaczna, ale Marina nie miała apetytu. Nie miała też ochoty
na rozmowę. Przed oczami stał jej obraz siostrzeńca w inkubatorze  drobnego,
108
R
L
T
bezradnego, walczącego o każdy oddech. Max, jakby wyczuwając jej nastrój,
nie naciskał. Po prostu pozbierał talerze i sprzątnął w kuchni.
 Nie ruszaj się. Odwiedziny w szpitalu są bardzo wyczerpujące, może
nie w sensie fizycznym, ale emocjonalnym.  Podał jej kubek z rumiankową
herbatą.  Kofeina jeszcze bardziej cię nakręci i będziesz miała kłopoty ze
snem.
Oczy Mariny zaszły łzami. Nie znała Maxa od tej strony. Był uważny,
troskliwy, wzbudzał zaufanie. Zupełnie tak samo jak w szpitalu, gdy zajmował
się pacjentami. Dojrzała wersja mężczyzny, w którym się zakochała 
mężczyzny, który nie stracił nic ze swojej spontaniczności, a jednocześnie stał
się poważny i odpowiedzialny.
Tego mężczyznę kochała nadal. Nigdy nie przestała go kochać, mimo
bólu i złości.
Zaczęło do niej docierać, że on czuł to samo.
We wtorek stan Nathana się pogorszył. Kiedy Marina przyszła na
oddział, Rosie zalewała się łzami.
 Jeszcze wczoraj nie potrzebował tych wszystkich przewodów.
Marina widziała, że siostra jest na granicy paniki. Powoli i spokojnie
zaczęła jej tłumaczyć:
 To go nie boli. Pielęgniarki będą mogły lepiej się nim opiekować. On [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl