[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spotkają. Nie miała ochoty tracić z nim kontaktu, ale postanowiła, że z
odwiedzinami poczeka do czasu, kiedy North wyjedzie z kraju.
Następny dzień był tak przyjemny i słoneczny, że wprowadził Ami w
wyśmienity nastrój. Wracała właśnie ze Spritzem z przebieżki po parku,
kiedy ujrzała, że pod jej domem stoi jakiś samochód. Nie poświęciła
jednak temu spostrzeżeniu wiele uwagi. Chcąc się nacieszyć ostatnimi
minutami spaceru, podskoczyła wysoko, by dotknąć znajdującego się nad
jej głową grubego konaru. Spritz szczeknął radośnie i skoczył w górę wraz
ze swoją panią. Zmiejąc się głośno, Ami wykonała w powietrzu piruet i w
tej samej chwili jej wzrok zarejestrował postać mężczyzny, stojącego przy
owym samochodzie. Intuicja podpowiedziała jej, kto to może być.
- Proszę, proszę - mruknął na powitanie, przypatrując się jej
sportowemu strojowi. - Beztroska Ami Winterburn, entuzjastka sportu. -
Zabrzmiało to tak, jakby z wyrzutem wypominał jej nową rolę, nowe
przebranie.
Sam nie wyglądał ani trochę beztrosko. Oczy miał zmęczone,
podkrążone, widać było, że nie ogolił się tego ranka. Miał na sobie wąskie
dżinsy oraz cienki bawełniany sweter, który podkreślał szeroką linię jego
86
RS
ramion. Bez trudu można było się domyślić, że nie jest w najlepszym
nastroju, gdyż palcami prawej ręki wybijał niecierpliwy rytm na udzie.
Jednak Spritz zdawał się nie dostrzegać tych sygnałów, podskoczył
bowiem radośnie, by polizać na powitanie dłoń Northa, zupełnie jakby nie
był to ten sam człowiek, który kiedyś tak głośno na niego wrzasnął.
- Zwietnie! W moim życiu panuje totalny chaos, a ty się tu zabawiasz
z psem - Kendrick wyraził swą dezaprobatę.
- Zawsze tak spędzam soboty. A o co chodzi? Czyżby jedna z
rudowłosych dam zeszła z portretu i nie powróciła? A może jakaś nimfa
zaginęła bez śladu? Przecież uznałeś, że jestem złodziejką dzieł sztuki,
nieprawdaż?
- Milutka jak zawsze. Nie przyszło ci nigdy do głowy, że mógłbym
zachować się złośliwie i wnieść przeciwko tobie oskarżenie? - spytał z
zaciekawieniem raczej niż grozbą w głosie.
- Złośliwy? Ty? Niemożliwe! - zakpiła.
- Zdarzyło mi się parę razy - odparł bez cienia zażenowania.
- W to akurat nie wątpię. Ciekawe, o co mógłbyś mnie oskarżyć?
- Zastanówmy się. - Wyprostował się i wsunął dłonie w tylne
kieszenie spodni, czym dodał sobie jeszcze kilka centymetrów w
ramionach. - Oszustwo? Udawanie kogoś, kim się nie jest? Musiałbym to
przedstawić moim prawnikom.
Ami uśmiechnęła się z niedowierzaniem.
- Nie zrobiłbyś tego. Ośmieszyłbyś się tylko.
North wpatrzył się w niebo, komponując w myślach notatkę
prasową.
87
RS
- Właściciel ekskluzywnego hotelu przeciwko artystce teatralnej. W
dniu dzisiejszym niespełniona aktorka, tancerka i charakteryzatorka, pani
Ami Winterburn, została uznana winną oszustwa...
- Akurat. Wtedy musiałbyś przyznać, że ty, nieomylny North
Kendrick, dałeś się nabrać zwykłej dziewczynie od charakteryzacji -
odparowała. - Czy akcje twojej firmy nie zaczęłyby nagle spadać na łeb,
na szyję?
- Właściciel ekskluzywnego hotelu oskarża firmę Iluzja o oszustwo.
Dziś w sądzie niespełniona aktorka i tancerka, Ami Winterburn, oraz jej
wspólniczka, Helen...
- Tylko nie mieszaj w to Helen i naszego sklepu. - Ami zamachała
gwałtownie rękami.
- ... odpowiedziały na postawiony im zarzut oszustwa, którego ofiarą
padł Connaught Kendrick.
- Dobrze wiesz, że to nieprawda!
- I co z tego? - Wzruszył ramionami. Każdy uwierzy, że wy, artyści,
zdolni jesteście do wszystkiego, aby zyskać popularność.
- Wiesz co? Tak naprawdę chodzi ci tylko i wyłącznie o twoje
zranione ego.
- Dziwisz się? Ileż to wojen w dziejach ludzkości stoczono z powodu
czyjejś zranionej dumy - stwierdził filozoficznie. -Może byśmy tak
porozmawiali w środku?
Otworzywszy furtkę, uprzejmym gestem zaprosił Ami do jej
własnego domu. Spritz po raz drugi tego dnia podskoczył z entuzjazmem,
by polizać jego dłoń.
- Obrzydliwy pochlebca - Ami syknęła do psa. - Do nogi!
88
RS
Nie zwracając uwagi na jej polecenie, Spritz pobiegł w kierunku
schodów, aby przynieść stamtąd swoją ulubioną piłeczkę tenisową.
- Dobry piesek, dobry - powiedział North, głaszcząc wielce
zadowolonego z siebie Spritza, który położył mu u stóp ukochaną
zabawkę.
- Wcale nie taki dobry - odparła oschle Ami, patrząc z
niezadowoleniem, jak jej pupil biegnie za rzuconą przez Northa piłką. -
Jak tak dalej pójdzie, oddam go do szkoły tresury, aby sobie coś niecoś
przypomniał o powinnościach psa obronnego. Wydaje mu się, że każdy
jest jego przyjacielem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]