[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak jej ży cie przy spiesza. W ciągu kilku sekund pokonała kolejne lata dorastania. Tata bał się,
oczekiwał od niej wsparcia. A ona by ła zupełnie sama i musiała poradzić sobie z ży ciem bez kart
kredy towy ch. Zrozumiała, że może się zdarzy ć, iż człowiek posiwieje w kilka sekund, że się
postarzeje o wiele lat w jeden dzień.
Kiedy ty dzień temu opuszczała basen zdziwiona zachowaniem swoich przy jaciół, mentalnie
miała trzy naście lat. %7ły ła wtedy spotkaniami z przy jaciółmi i przekonaniem, że na wszy stko
jeszcze ma czas, a ży cie leży u jej stóp. Wchodząc do ponurego budy nku aresztu, miała lat
piętnaście. Już wiedziała, że los może człowieka bardzo zaskoczy ć i że jest za siebie
odpowiedzialna. Kiedy zobaczy ła drżącą brodę taty, stała się dorosłą kobietą. Poczuła, że musi
zadbać nie ty lko o siebie, ale także o inny ch. Jej przerażenie mieszało się z pragnieniem, by
sprostać wy zwaniu. Insty nkt ry walizacji  cecha, która doprowadziła jej ojca na szczy ty, ale też
zepchnęła na dno  obudził się także w niej.
 Nie martw się  powiedziała.  Wszy stko się ułoży, wy jdziesz stąd i zaczniemy od nowa. Raz
stworzy łeś potężną firmę, więc chy ba wiesz, jak to zrobić. Drugi raz też się uda. Pomogę ci, nie
jestem już przecież dzieckiem.
Tata uśmiechnął się. Strażnik zaczął dawać znak, że widzenie skończone. Ojciec wstał i powoli
skierował się w stronę wy jścia z sali. Zatrzy mał się jednak w pół kroku.
 Powiedz mi prawdę, co się dzieje z mamą? Dlaczego się nie odzy wa? Jest na mnie zła, czy
stało się coś, o czy m powinienem wiedzieć? Proszę cię, nie okłamuj mnie.
 Wiesz, jaka jest mama. Daj jej trochę czasu  machnęła ręką Konstancja, zdecy dowana
ukry ć przed tatą najgorsze wiadomości. I tak nic na to nie poradzi, a ty lko się będzie niepotrzebnie
gry zł.
Tata kiwnął głową i spojrzał na nią badawczo, jakby chciał sprawdzić, czy na pewno mówi
prawdę, ale kierowany stanowczo przez strażnika, musiał wy jść z sali. Konstancja siedziała
jeszcze chwilę w pusty m pomieszczeniu. Z tego przejęcia nawet nie zauważy ła, kiedy starsza
kobieta i młody mężczy zna skończy li rozmowę. Wstała i na szty wny ch nogach wróciła tą samą
drogą do wartowni i z wielką ulgą wy szła na zewnątrz.
Pod murem więzienia, na trawie, jak najprawdziwszy żul, siedział Rafał. Umówili się tutaj
i czekał na nią zgodnie z obietnicą. Podciągnął kolana pod brodę i rozmarzony m wzrokiem
wpatry wał się w rosnące po drugiej stronie drogi drzewa. Zapewne my ślał o Marcie. Obok niego
leżała zwinięta reklamówka, w którą zapakował swoje dokumenty potrzebne podczas rozmowy
kwalifikacy jnej.
Reklamówka  Konstancja skrzy wiła się na sam widok  szczy t obciachu. Nawet nie elegancka
papierowa torba z firmowego sklepu, ty lko zwy kła foliowa, zmięta i lekko powy cierana
reklamówka. I on chciał dostać pracę.
Konstancja oparła się o mur i wpatry wała dłuższą chwilę w chłopaka. Reprezentował
wszy stko, z czego całe ży cie się wy śmiewała, najpierw z mamą, a potem z przy jaciółmi. Tanie
ciuchy, uży wana! reklamówka, sty l ubierania się i uczesanie wy raznie bez pomy słu
i przy padkowe. A jednak to on podał jej rękę, kiedy znalazła się w trudnej sy tuacji i by ło w nim
coś, co ją od początku zdecy dowanie pociągało. Nie umiała tego zdefiniować, ale czuła się dobrze
w jego towarzy stwie i, ku swojemu zdumieniu, od kilku dni miała ochotę na coś więcej.
Przy tuliła czoło do szorstkiego muru i oddy chała głęboko. Czuła się okrutnie oszukana. Zawsze
przy puszczała, że robi jakiś błąd, że jej ży cie toczy się dziwnie powierzchownie, żadna relacja nie
jest głębsza, żadne z zainteresowań prawdziwe. My ślała, że świat po prostu taki jest. Ale to nie
by ła prawda. Zwiat jest bardzo szeroki i niesły chanie różnorodny. Można w nim znalezć o wiele
więcej niż to, czego nauczono ją szukać.
Spojrzała na Rafała, uśmiechnęła się na my śl, co by na jego widok powiedziała mama,
i podeszła do chłopaka. Zauważy ł ją, kiedy by ła już niedaleko, i poderwał się gwałtownie.
 Jak by ło?  zapy tał, miętosząc jeszcze mocniej swoją obciachową torbę.  Nic ci nie jest?
Dobrze się czujesz?
To by ły wszy stkie py tania, który ch bezskutecznie oczekiwała od Joachima. Słowa, który ch nie
wy powiedziała mama.
 Tak, dziękuję. Wszy stko w porządku. Tata trzy ma się niezle. My ślę, że powoli pokona
trudności. Nie masz pojęcia, jak mi się oczy otworzy ły na niektóre sprawy.
 To normalne w takich przy padkach. Wiesz, mam nowinę.  Popatrzy ł na dziewczy nę
i zawiesił głos, żeby podnieść napięcie.  Dzwonili do mnie, idę na rozmowę do stołówki
studenckiej.
Konstancja zatrzy mała się gwałtownie, a idący za nią Rafał w ostatniej chwili cofnął but
o rozmiarze czterdzieści trzy znad jej stopy.
 Dawaj może jakoś znak, kiedy stajesz  krzy knął.  Zwiatła stopu włącz albo coś, bo cię
kiedy ś zdepczę, kurczaku.
 Słuchaj lepiej, co mówię, bo to ważne.  Konstancja złapała go za podkoszulek i pociągnęła
mocno w swoją stronę. Poczuła znajomy zapach taniego proszku do prania i z niewiadomy ch
przy czy n zakręciło jej się lekko w głowie. Ale szy bko się opanowała.  Czy możesz mi
wy tłumaczy ć, dlaczego skoro interesujesz się wspaniałą kuchnią, czy tasz książki i kolekcjonujesz
wy kwintne przepisy, wiecznie chodzisz na rozmowy do najpodlejszy ch barów? Będziesz w kółko
przy rządzał mielone, schabowe i makaron za marne pieniądze? Tego chcesz?  Szarpnęła go za
podkoszulek i przez krótką chwilę poczuła pod dłonią twarde mięśnie jego brzucha.
 Nie bądz głupia  wy rwał jej się Rafał.  Oczy wiście, że nie chcę. Ale nie mam wy jścia.
W eleganckiej restauracji nikt mnie nie zechce. Ty le chy ba nawet ty potrafisz zrozumieć.
Konstancja z trudem zebrała my śli, które uparcie wracały do doty ku jego ciała.
 A do ilu złoży łeś podanie?  krzy knęła mocno rozłoszczona.
 Do żadnej. Ale&
 Nie ma ale. Jeśli wszy stkie ci odmówią, będziesz miał prawo złoży ć broń, ale tak się poddać
bez walki, to naprawdę nie jest po męsku.
Rafał się zdenerwował nie na żarty.
 Mówię ci, dzieciaku, po raz ostatni. Przestań mnie uczy ć ży cia, bo znam je o wiele lepiej niż
ty. Nie wtrącaj się do spraw, o który ch nie masz pojęcia..
 Ja nie mam pojęcia? Ja?  podniosła głos rozwścieczona jego protekcjonalny m tonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lastella.htw.pl