[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nieprawda...
- Ale cóż, taki już jesteś. Szkoda moich nerwów. Wyba
czam ci - oznajmiła wspaniałomyślnie.
To rozsierdziło go jeszcze bardziej.
- Znów mnie nie słuchasz. Nie mam sobie nic do zarzu
cenia. Co więcej, uważam, że traktowałem cię z niezwykłą
wyrozumiałością, żeby nie powiedzieć, z rycerskością.
- O rany, z rycerskością? - Teatralnie złapała się za gło
wę. - Czego to człowiek się nie dowie.
- Byłem u ciebie w nocy, lecz wyszedłem, chociaż pro
siłaś, żebym został.
- O czym ty mówisz?!
- Wyszeptałaś moje imię.
- Miałeś tego nie usłyszeć!
- Ale usłyszałem.
- Byłam zbyt zmęczona, nie wiedziałam, co mówię.
- Dlatego nie wykorzystałem sytuacji. To jest właśnie
rycerskie zachowanie. Mogłabyś to docenić, rozkapryszo
na damo.
Rozkapryszona dama! Tego już za wiele!
Zamachnęła się na niego kawą. Kazim odskoczył, ale
kilka kropel sięgnęło jego nieskazitelnie białej koszuli.
Kiedy je wycierał, była całkiem z siebie rada.
- Musiałabym być całkiem nieprzytomna, żebyś mógł
mnie dotknąć.
- Kiedy śpisz, jesteś nadzwyczaj pociągająca. - Uśmiech
nął się radośnie.
- Ty... - Po prostu zabrakło jej słów.
Kazim z zadowoleniem kontemplował jej rozzłoszczo
nÄ… minÄ™.
I nagle to coś znów pojawiło się między nimi.
Wystarczyłaby mi jedna noc...".
I tak było, Natasha już to wiedziała. Ten mężczyzna
mógłby z nią zrobić wszystko, co tylko by chciał...
- Nie patrz tak na mnie.
Zwilżyła językiem usta.
-Jak?
- Jakbyś była przerażona.
- Nie jestem.
- W jednej chwili flirtujesz ze mnÄ… beztrosko, a za mo
ment wyglądasz, jakby jakiś ciężar przygiął cię do ziemi.
Potrząsnęła głową, starając się zapanować nad swoim
głosem.
- To brak wprawy. Niezmiernie rzadko flirtujÄ™. Nie
mam na to czasu.
- To go znajdz - stwierdził z powagą.
W popłochu spojrzała na jego krawat.
- Ojej, ta kawa rzeczywiście cię zaplamiła. Przepra
szam, nie chciałam...
Ujął jej dłonie.
- Zapomnij o kawie. Porozmawiajmy o tym, dlaczego
nie flirtujesz.
- To po prostu... nie moja działka. Nie jestem w tym
dobra.
- Zastanawiam siÄ™, dlaczego. Ale ty wiesz. Wszystko
wiesz o sobie. JesteÅ› inteligentna i nadzwyczaj wnikliwa. -
Dotknął jej policzka tak lekko, jakby obawiał się, że gdyby
pozwolił sobie na coś nieco tylko śmielszego, wyrwałaby
się i uciekła. - Przejdziesz się ze mną?
Skinęła głową. Wskazał ręką małą furtkę w rogu sa
du, za którą zaczynał się las. Wszędzie rosły przebiśniegi
i żonkile, a w powietrzu pachniało budzącą się do życia
przyrodą. Liście zaczynały się zielenić, szumiał strumyk.
- Och, tu jest jak w raju! - zachwyciła się Natasha.
- W angielskim raju. Nadal nie widzÄ™ gwiazd.
Uniosła lekko spódnicę, żeby nie ciągnęła się po ziemi.
Zaczepiła obcasem o gałąz i zachwiała się, ale nie skorzy
stała z wyciągniętej w pomocnym geście dłoni.
- Zawsze byłaś taka niezależna?
Aha, nadszedł czas prawdy.
- Stałam się taka, gdy przekonałam się, że ludzie bez
trudu Å‚amiÄ… obietnice.
- Zawiodłaś się na jakimś mężczyznie, prawda? - spy
tał ze śmiertelną powagą.
- To nie takie proste.
- Nic nie jest proste... Natasho, opowiesz mi, co siÄ™
wydarzyło? Chyba w dżungli, mam rację?
-Co?
- A więc nie mylę się.
- Szpiegowałeś mnie, tak? Kazałeś swoim ludziom
grzebać w mojej przeszłości.
- Nie. - Popatrzył na nią smutno. - Nie zrobiłbym
tego.
- Nie wierzÄ™ ci.
- Kiedy byliśmy na kolacji, wspomniałem coś o dżun-
gli, a ty gwałtownie na to zareagowałaś. Zaniepokoiłaś
mnie.
- No tak, przepraszam...
- A więc opowiesz mi, co się tam zdarzyło?
Zamknęła oczy. Nigdy nikomu nie zawierzyła tej ta
jemnicy.
- To już przeszłość.
- W takim razie tym bardziej możesz mi opowiedzieć
- prawie szepnÄ…Å‚.
Otworzyła oczy. Była wściekła.
- Musisz wiedzieć? Tak bardzo jesteś ciekawy? A więc
słuchaj. - Spojrzała na niego zimno. - Po studiach dużo
podróżowałam. Znalazłam się w dżungli.
- Z mężczyzną?
- Ufałam mu bezgranicznie. My dwoje kontra reszta
świata.
-No tak...
- Lecz ten mój wybrany i umiłowany związał się z ludz
mi, którzy mi się nie podobali. Podejrzewałam jakieś
ciemne interesy, ale oni uznali, że jest łatwiejszy sposób
na zdobycie pieniędzy i uwięzili nas dla okupu. Lecz ten
mój jedyny dogadał się z nimi i bezpiecznie wrócił do
domu. Sam. Wtedy zrozumiałam, że na nikim nie moż
na polegać.
- Kochałaś go...
- To już przeszłość.
- Zrobili ci coś złego? - spytał, spoglądając jej w oczy.
- Dostałam doskonałą lekcję na temat ludzkiej natury,
geografii i sztuki przetrwania. Udało mi się uciec. Prze
dzierałam się przez dżunglę, myliłam tropy. Stawką było
moje życie. Tak, nauczyłam się naprawdę wiele. Bardzo
mi się to przydało wiele lat pózniej, kiedy podróżowałam
przez pewien dziki kraj i bandyci napadli na autobus.
- Wtedy poznałaś Izzy?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]