[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twardniały sutki, tak bardzo, że czując to, rumieniłaś się. Wtedy już
zupełnie nad sobą nie panowałaś - przebiegał cię dreszcz i patrzyłaś na
mnie takim błędnym wzrokiem...
Miała naprawdę dosyć. Z całej siły spróbowała się wyrwać, ale nie
mogła zrobić nic gorszego! Luke zamknął ją w objęciach z tryumfalnym
spojrzeniem mówiącym sama tego chciałaś".
Miłość może przerodzić pożądanie w coś bardziej subtelnego, ale
złość ma działanie odwrotne. Złość syci pożądanie ogniem, wyzwala w
nim mroczną, niszczącą siłę... Carrie przekonała się o tym, gdy ich usta
połączyły się w zachłannym, brutalnym pocałunku. Jęknęła rozpaczliwie,
czując, że traci kontrolę nad własnym ciałem, nad prymitywną żądzą,
która przelewa się przez nią jak lawa, gwałtownie porywając wszystko po
drodze.
Załkała bezgłośnie, kiedy Luke przywarł do niej mocniej, kołysząc
biodrami - jakby chciał ją doprowadzić do szaleństwa. Czuła się
kompletnie bezbronna. Dygotała jak w febrze, wyobrażając sobie ich nagie
splątane ciała.
Wybuch śmiechu i muzyki, gdy jacyś goście otworzyli drzwi salonu,
w brutalny sposób przywołał ich do rzeczywistości.
- Luke! Szukaliśmy cię wszędzie! - zawołał ktoś na pokładzie.
61
RS
Carrie drżącymi dłońmi poprawiła suknię i, unikając wzroku Luke'a,
odwróciła twarz w stronę morza. Czuła chłód i dziwny ciężar w żołądku.
Zwiadomość tego, na co sobie pozwoliła, przyprawiała ją o mdłości.
Gdyby mogła, odeszłaby w jednej chwili i szła prosto przed siebie, aż
znalazłaby się za granicą S'Antander. Ale musiała myśleć o Harrym. Luke
bez wahania zniszczyłby jej brata, gdyby nie zrobiła tego, co chciał.
Wiedziała o tym!
Carrie z ulgą doczekała się końca przyjęcia. Policzki bolały ją od
ciągłego uśmiechania się i nienawidziła Luke' a jak śmiertelnego wroga.
A Luke, wróciwszy z nią do salonu, przez resztę wieczoru nie
odstępował jej na krok. Gina, po trzech nieudanych próbach rozdzielenia
ich, wykonała teatralne wyjście, przyklejona do młodego osiłka, o którym
ktoś szeptał, że jest obiecującym młodym aktorem.
- Ze wszystkim można przedobrzyć, Luke -ostrzegła go w pewnej
chwili Carrie.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- To, że wydaje się bezcelowe, żebyś trzymał mnie przy sobie jak na
smyczy. I tak większość tych ludzi albo widziała cię dzisiaj z Giną, albo
wie doskonałe, że jesteście kochankami. Pewnie jedno i drugie.
- Moja znajomość z Giną...
- To nie mój interes? Nie, z radością mogę powiedzieć, że to nie mój
interes, bo ty już dla mnie nic nie znaczysz.
Kiedy znalezli się w samochodzie, usiadła najdalej od niego, jak
tylko mogła, i odwróciła twarz w drugą stronę.
- Jeśli chcesz pojechać okrężną drogą, żeby zwiedzić willę Giny, nie
krępuj się mną - zadrwiła.
62
RS
- Powiedziałem ci już, że moja znajomość z Giną...
- To nie mój interes. Wiem.
Naprawdę zaczynała być z siebie dumna. Nie była masochistką, o
nie, więc nie miała zamiaru sprawiać sobie bólu rozmowami o kochance
Luke'a. Chodziło jej tylko o to, żeby przypomnieć sobie, wbić sobie raz na
zawsze do głowy, jakim on jest naprawdę człowiekiem, i uwolnić się od
absurdalnego, niechcianego uczucia, jakiego doświadczyła w jego
ramionach.
Limuzyna zatrzymała się przed bocznym wejściem do prywatnego
apartamentu Luke'a. Otworzyli im dwaj lokaje w białych rękawiczkach, a
w środku oczekiwał ich majordomus.
- Zostawię cię tutaj - oświadczył zimno Luke, gdy dotarli do miejsca,
w którym schody rozwidlały się w dwóch przeciwnych kierunkach. -
Oczywiście po ślubie będziemy dzielić wspólny apartament, który
zajmowali kiedyś moi dziadkowie, a potem moi rodzice.
Dzielić? Carrie zesztywniała, serce zaczęło bić jej szybciej, ale Luke
jakby czytał w jej myślach.
- Biorąc pod uwagę okoliczności, będziemy korzystać z oddzielnych
sypialni. Oczywiście fakt, że drzwi łączące nasze pokoje będą zamykane,
gdy tylko zostaniemy sami, pozostanie naszą wyłączną tajemnicą.
Co powiedziawszy, odwrócił się na pięcie i odszedł. Carrie stała
jeszcze chwilę, odprowadzając go wzrokiem i walcząc z bardzo
mieszanymi uczuciami. Deklaracja o oddzielnych sypialniach powinna
sprawić jej ulgę, a tak naprawdę wywołała niepokojące poczucie
odrzucenia.
63
RS
Cała ta niewygodna, nonsensowna sytuacja przerastała ją i była
potencjalnie grozna. Zdecydowanie grozna. Racjonalnie rzecz biorąc, ze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]