[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przysłał brek. Brek zabierze nas wszystkich.
Bęczkowski wychodzi.
PRZEACKI
Zwietnie!
SMUGOC
Niech żyje księżniczka!
ZABRZEZICSKI
Niech żyje!
PRZEACKI
Proszę państwa wszyscy jak tu jesteśmy, my, ludzie nowi, my najnowsi, my jutrzejsi, my
przyszli, złożymy wizytę cieniom zamarłej oligarchii.
GAOSY
Idziemy! Idziemy! Idziemy!
Wszyscy wychodzą.
131
AKT DRUGI
Ta sama izba szkolna. Smugoniowa sama. Wygląda oknem, przechodzi od okna do drzwi i
znowu do okna. Nasłuchuje. Po pewnym czasie wchodzi Przełęcki.
PRZEACKI
Dlaczego pani po mnie przysłała? Byliśmy już za wsią, gdy nas jadących w breku dogonił
jakiś człowiek. Powiedział, że pani kazała , żebym koniecznie i niezwłocznie wrócił do
szkoły. Dlaczegóż to? Wszyscy nas tam, nie wyłączając męża pani, posądzają o schadzkę.
SMUGONIOWA
pokazuje
Telegram!
PRZEACKI
Do mnie?
SMUGONIOWA
Tak.
PRZEACKI
Co to za telegram? Od kogo?
SMUGONIOWA
Od ekscelencji.
PRZEACKI
Doprawdy? O cóż chodzi?
SMUGONIOWA
Upoważnił pan profesor mego męża i mnie do otwierania telegramów i listów w sprawie
kursu. Więc otwarłam.
PRZEACKI
Ależ naturalnie!
czyta
Więc przyjeżdża. I to dzisiaj. Słyszy pani, pani Dorotko? Dzisiaj!
132
SMUGONIOWA
Przyniesiono ten telegram w jakie dziesięć minut po odjezdzie państwa w tym breku. Ka-
załem temuż człowiekowi z poczty gonić brek i pana prosić o przybycie do szkoły. To on
prosić przerobił na kazać .
PRZEACKI
Dobrze. Ale jak tu pogodzić wszystko? Dziś przyjeżdża.
SMUGONIOWA
Pociąg przychodzi za dwie godziny.
PRZEACKI
Byłbym może zdążył na zamek ze wszystkimi.
SMUGONIOWA
Nie. Już zamówiłam na wsi konie u %7łareckiego, który ma najlepszą parę i najwygodniejszą
bryczkę. Ten sam człowiek z poczty zamówił i przyniósł mi odpowiedz, że %7łarecki pojedzie.
PRZEACKI
Znakomicie. Dziękuję pani. Będę musiał pojechać po jego ekscelencję.
SMUGONIOWA
Pan profesor pojedzie stąd za jakieś trzy kwadranse. Nie starczyłoby czasu na zwiedzenie
zamku i powrót. %7łarecki zajedzie tutaj przed szkołę. Na stację jedzie się niecałą godzinę.
Zdąży pan w samą porę.
PRZEACKI
Doskonale. Dziękuję pani. Już to pani Dorota zawsze wszystko załatwi ponad wszelką po-
chwałę.
SMUGONIOWA
W tym wypadku obok obowiązków publicznych kierowały mną pobudki bardzo ego-
istycznej natury.
PRZEACKI
Egoistycznej? Doprawdy? Domyślam się.
SMUGONIOWA
Nie wiem, czy pan profesor trafnie się domyśla.
133
PRZEACKI
Coś mi się widzi, że ma pani jakieś plany, knuje pani jakowyś zamach na nadciągającą
ekscelencję. Proszę się przyznać. Ja jestem dobry do sekretu.
SMUGONIOWA
Nie. Nie mam żadnych planów sięgających tak wysoko.
PRZEACKI
Myślałem, że pani chce stante pede, a może i przy mojej pomocy, prosić tego dygnitarza o
zmianę posady, o wyższe, lepsze miejsce dla siebie i męża.
SMUGONIOWA
To miejsce jest dla mnie przynajmniej, i w tej chwili najlepsze na świecie bożym.
PRZEACKI
Oto fenomenalna istota: zadowolona ze swego losu.
SMUGONIOWA
Nie powiedziałam wcale z losu. Powiedziałam tylko: z miejsca pobytu.
PRZEACKI
Słusznie. To jest gruba różnica. Może mi się tutaj bardzo podobać, a jednak koła mojego
wozu mogą się w tym miłym miejscu toczyć po grudzie.
SMUGONIOWA
Widzi pan profesor&
PRZEACKI
Ale wspomniała pani, że jakieś osobiste czy nawet egoistyczne pobudki wpłynęły na we-
zwanie mię tutaj.
SMUGONIOWA
Może osobiste, a może nie&
PRZEACKI
Cóż to może być? Zachodzę w głowę nadaremnie. Niechże piękna Dorota wyzna wreszcie,
bo się spalę z ciekawości. A szczerze, szczerze!
134
SMUGONIOWA
Nie ma w tym nic tajemniczego. Chodzi o pana&
PRZEACKI
O mnie chodzi? Do licha?
SMUGONIOWA
Po prostu, po prostu&
PRZEACKI
Po prostu i śmiało!
SMUGONIOWA
Chciałam pana troszeczkę oderwać od jego zapalczywej wielbicielki.
PRZEACKI
Gdzie jest moja zapalczywa wielbicielka? Która to?
SMUGONIOWA
Udaje pan profesor. Udaje, że nie wie.
PRZEACKI
Pani! Pomimo mej skromności, znanej w kraju i za granicą, muszę wyznać właśnie w po-
korze ducha, iż wielbicielek mam taki nadmiar, że ma foi nie wiem&
SMUGONIOWA
Ależ księżniczka!
PRZEACKI
Ta księżniczka, tutejsza, powiatowa, a nawet, że tak powiem, gminna?
SMUGONIOWA
My gminiacy jednę tylko mamy.
PRZEACKI
Daruje mi pani przytwarde słóweczko, ale to są parafiańskie plotki o tej gminnej znako-
mitości.
135
SMUGONIOWA
Daruje pan profesor, ale to nie są plotki. Wiedzą sąsiadki, na kogo sąsiadka zerka, do kogo
wzdycha za dnia i w nocy, a nawet dokąd zmierza.
PRZEACKI
Może ona sobie tam na kogo i zerka swym oczkiem podstarzałym i zaczerwienionym, ale
zmierza, poczciwości, do dobrego.
SMUGONIOWA
Do dobrego dla siebie.
PRZEACKI
E niech no pani Dorotka da spokój! Co panią znowu ukąsiło! Czego? O co?
SMUGONIOWA
Pan profesor jest albo wielkie dziecko, albo wielki filut!
PRZEACKI
Jestem i dziecko niewinne, i filut nie lada jaki a jednak tutaj nie wiem, co się święci. No,
niechże już pani wszystko powie. Do reszty te ploteczki!
SMUGONIOWA
Księżniczka kocha się w panu. Ale co to kocha się. Szaleje za panem.
PRZEACKI
Szaleje? W mojej obecności była zawsze, chwalić Boga, przytomna. A pani skądże wy-
szperała tę pewność, że ona tak szaleje ?
SMUGONIOWA
Od niej samej.
PRZEACKI
Od niej samej! Przynajmniej zródło solidne.
SMUGONIOWA
A widzi pan!
136
PRZEACKI
I to tak jest w tym pięknym niewieścim świecie: skoro tylko jedna w kimś tam zakocha się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]