[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lecz w głębi serca to wiesz.
Zamilkła. Nie powinnam tego robić, pomyślała. Nie powinnam leżeć
obok niego pod tą samą kołdrą,przytulać się do niego, pozwalać, żeby
mnie obejmował. Ale to jest mój wybór, naprawdę mój i nie widzę innej
drogi. Kocham go, lecz muszę zrobić to, co postanowiłam, myślała. Ale
nie teraz, nie w tej szopie, nie podczas zamieci śnieżnej. Tak jak on nie
może sobie wybaczyć, że pokłócił się z Dariem, tak ja nie będę mogła
sobie wybaczyć, że zerwałam z nim właśnie w tej chwili.
- Dante, ja... - zająknęła się, czując, że zaczął gładzić jej nagie ramię.
Serce zaczęło jej bić szybciej, oddech stał się płytszy. Targana
sprzecznymi emocjami, pod wpływem impulsu wysunęła się spod
wspólnej kołdry.
- Nakryj się - szepnął i uchylił kołdrę.
- Nic mi nie będzie.
- Zmarzniesz - przekonywał.
- Jest mi ciepło - upierała się, starając się opanować dreszcze.
W samej bieliznie, jedynych suchych rzeczach, jakie jej zostały,
naprawdę było jej zimno.
- Tak się boisz? - spytał. - Jeśli to cię aż tak przeraża, powiedz, a
uszanuję twoją wolę. Przyrzekam, nawet cię nie dotknę.
- Tak, przeraża mnie - przyznała - bo bardzo cię pragnę i nie...
Nie pozwolił jej dokończyć. Nakrył ją sobą.
- Nie?
12
RS
- Tak - szepnęła. - Tak.
W tej samej chwili położył dłoń na jej brzuchu i przesunął ją niżej.
Jęknęła cicho.
- Pamiętasz, co zawsze mówiłem? - spytał.
- %7łe mam ciało stworzone do pieszczot?
- Idealne żeby je pieścić, smakować, tulić - szeptał, pozbawiając ją
bielizny.
Potem nachylił się nad nią i pocałował w usta. Najpierw delikatnie,
potem mocniej, aż w końcu językiem rozchylił jej wargi.
- Kocham cię - szepnęła, kiedy poczuła go w sobie.
I nagle wszystko się skończyło. Dante odsunął się od niej, ubrał się i
usiadł w dalekim kącie magazynu. Catherine przesunęła się na swoją
stronę posłania, nakryła kołdrą i czekała, aż burza śnieżna ucichnie i będą
mogli wrócić do kliniki.
Następnego ranka wyjechała. Nie potrafiła postąpić inaczej. Jej życie
rozpadło się na kawałki i musiała zrobić bilans tego, co uda jej się jeszcze
ocalić.
12
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Pięć miesięcy pózniej
Stanęła przed lustrem, obróciła się lewym bokiem, potem prawym,
wreszcie tyłem, i spojrzała na siebie przez ramię. Nie najgorzej. Prawie nie
widać. Wciąż jeszcze ci, którzy nie wiedzą, że jest w ciąży, mogą tego nie
zauważyć. Z wyjątkiem Maxa. On wie i uważnie śledzi zmiany w jej
figurze.
Nazywał siebie dziadkiem jej dziecka i pilnował, by łykała witaminy,
odpowiednio się odżywiała i się nie przemęczała.
Dante nie wie o niczym. I właśnie dlatego tu się znalazła.
Przyjechała, żeby mu powiedzieć. Och, jak łatwo by było zataić to przed
nim, lecz nie należała do tego typu kobiet. Przekonała się, że Dante może
być cudownym ojcem. Uważała, że ma prawo wiedzieć, iż wkrótce będzie
miał drugie dziecko.
Dzisiaj zamierzała z nim porozmawiać, a potem poczekać na jego
decyzję. Bo ona swoją już podjęła.
Przyłożyła dłoń do prawie płaskiego brzucha i uśmiechnęła się do
siebie. Naprawdę była zadowolona z dokonanego wyboru. Przeszczęśliwa.
To zadziwiające. Długo nie zdawała sobie sprawy z tego, że jest w
ciąży. Lekarka! Sądziła, że to stres. Ze przemęczenie, że... Już nawet nie
pamiętała, co jeszcze myślała, aż w końcu kupiła domowy test ciążowy.
Od chwili, gdy się przekonała, że będzie miała dziecko, jej życie
całkowicie się odmieniło. Teraz też może się odmienić, i to napawało ją
lękiem.
12
RS
No, rozchmurz się, mówiła sobie godzinę pózniej, wysiadając z
taksówki przed torem wyścigowym w Bahrajnie. Po prostu zrób to.
Potrafisz. Masz wszystko. Wspaniałą posadę w Aeberhard, Maxa, cudow-
nego mentora i przyjaciela, i synka Dantego. Potrafisz, powtórzyła w
duchu. Przejechałaś taki szmat świata. Nie ma odwrotu.
Widząc tysiące ludzi przybyłych, by zobaczyć wyścig, Catherine
zdumiała się rozmachem imprezy. Nazwisko faworyta było na ustach
wszystkich.
Musiała przyznać, że tor zbudowany na pustyni, obok farmy
wielbłądziej, robił ogromne wrażenie. Dziesięciopiętrowa wieża dla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]