[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pełen... miłości. A jego oczy? Jego oczy były pełne uwielbienia.
Ma szczęście być ojcem. Catherine zazdrościła kobiecie, która dała
mu syna. W tym krótkim czasie, kiedy byli razem, ona sama kilkakrotnie
zastanawiała się, jakim Dante byłby ojcem. Bała się, że takim jak jej
ojciec, który przysparzał rodzinie wielu zmartwień i sprawiał, że żyli na
granicy załamania nerwowego. Matka zawsze powtarzała, że mężczyzna
taki jak Emil Brannon nigdy nie powinien się żenić i mieć dzieci. Mówiła,
że kobieta musiałaby być szalona, żeby zakochać się w kimś takim jak on.
Mijając solarium, Catherine dostrzegła samotną postać siedzącą na
wózku przy oknie. Pod wpływem impulsu podeszła i cichym głosem
spytała:
- Nie chcesz, żebym cię zawiozła do pokoju?
56
RS
- Podoba mi się tutaj - odparł. - Lubię tak siedzieć i patrzeć na świat.
W domu, w Toskanii, też mam duże okno, przez które patrzę na moje
drzewa. Widok może nie jest aż tak fascynujący jak tu, ale przyjemny.
Lubię tam wracać. - Odwrócił wózek w jej stronę i zapytał: - Nie masz
ochoty posiedzieć chwilę ze mną?
- Dziękuję za zaproszenie, ale nie. Nie jestem w nastroju do kłótni, a
my cały czas tylko się kłócimy - odparła. - Chciałam cię przeprosić za
moje wczorajsze zachowanie po tym, jak uratowałeś panią Gunter. Przykro
mi, że powiedziałam to, co powiedziałam.
- %7łałujesz?
Catherine skinęła potakująco głową.
- Tak. Byłam zdenerwowana. Muszę przyznać, że wyzwalasz we
mnie nie najlepsze instynkty.
- Kiedyś wyzwalałem najlepsze.
- Kiedyś tak - przyznała i zarumieniła się. - Ale przebolałam
rozstanie z tobą.
- I nawet wyszłaś za mąż.
- Nawet.
- Byłaś szczęśliwa?
- Nie. Mój mąż miał swoją wizję małżeństwa, ja swoją. On chciał,
żebyśmy od razu mieli dzieci. Pragnął mieć typowe życie rodzinne,
niepracującą żonę, ciepły dom. Niestety przed ślubem jakoś o tym nie
porozmawialiśmy. Szybko się rozwiedliśmy. Kilka miesięcy pózniej
ożenił się, urodziło mu się jedno dziecko, drugie jest w drodze.
- A ty poświęciłaś się karierze zawodowej, tak? Oboje macie to, o
czym marzyliście. Chyba jesteście szczęśliwi?
57
RS
Catherine ściągnęła ciepły szal, rozpięła płaszcz. Nie zdjęła go
jednak, nie miała zamiaru się zasiadywać. Kusiło ją, by porozmawiać z
Dantem dłużej, i właśnie dlatego postanowiła tego nie robić.
- Zostałam dzisiaj współwłaścicielką kliniki - oznajmiła. -
Zaangażujemy więcej lekarzy, poszerzymy ofertę usług. To mi daje
satysfakcję, sprawia, że jestem szczęśliwa.
- Na pewno? - spytał z powątpiewaniem w glosie. - Nie widzę w
twoich oczach radości, a pamiętam, jak dawniej potrafiłaś się cieszyć.
Twoje oczy są... bardzo poważne.
- Bo ja jestem poważna, Dante. Tamta Catherine, jaką znałeś, nie
istniała.
- Ja wierzę, że istniała. Była zadziwiającą kobietą. Powinnaś ją
znowu spotkać. Sądzę, że byś ją polubiła.
- Wszyscy dokonujemy własnych wyborów, Dante. Ty wybrałeś,
kiedy rzuciłeś medycynę, żeby zostać kierowcą wyścigowym. Ja, kiedy
przyjęłam tę posadę. Wierzę, że to, kim jesteśmy, dyktuje nam nasze
wybory, a one decydują o tym, kim jesteśmy. Takie sprzężenie zwrotne.
- Więc kim byłaś, kiedy zostaliśmy kochankami?
- Młodą kobietą, zauroczoną przystojnym młodym chirurgiem.
- Więc pragnęłaś tylko chirurga?
- Pragnęłam tego, co miałam.
Dante wyciągnął rękę i dotknął jej dłoni.
- %7łałuję, że nie mogłem dać ci niczego więcej. %7łałuję, że nie
mieliśmy dla siebie więcej czasu.
- Było, jak było, Dante. - Nie cofnęła dłoni. Jego dotyk był taki jak
dawniej. Nie zmienił się. To ona się zmieniła. Z powodu Dantego.
58
RS
Dziękowała mu za to i przeklinała go. - To był bardzo przyjemny epizod w
naszym życiu - dodała i nagle spytała: - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że
masz syna? Byłeś wtedy żonaty?
- Gianni nie jest moim synem. Catherine zmarszczyła brwi.
- Co?
- Jest synem mojego brata Daria. %7łona Daria zmarła na zapalenie
płuc. Kilka tygodni potem Dario zginął w wypadku. Zaadoptowałem
Gianniego. Nigdy nie miałem żony, którą bym oszukiwał. W życiu
zrobiłem wiele rzeczy, z których nie jestem dumny, ale zdrady nigdy bym
się nie dopuścił.
- Nigdy mi nic nie mówiłeś o swojej rodzinie. O sobie też niewiele.
Skąd miałam wiedzieć...
- Czy jest sens do tego wracać? - W głosie Dantego zabrzmiała nuta
gniewu. - Zrobiłem, co zrobiłem, nie ma od tego odwrotu. Nie mogłabyś
żyć tak, jak ja postanowiłem, a ja musiałem.
- Postanowiłeś za mnie - rzekła. - Zaprogramowałeś mi życie.
- Nie mogłabyś żyć z kimś, kto nie chce być lekarzem. To obróciłoby
w niwecz twoją idealną wizję naszej wspólnej przyszłości. Rozumiem to i
wiem, że to jest przyczyną twojego rozgoryczenia.
- Uważasz, że jestem rozgoryczona? Tak?
On niczego nie rozumie i na tym polega problem, tak wtedy, jak
teraz. Nie chodzi o wybór, ale o brak wyboru. Nie miała jednak siły znowu
od początku mu tego tłumaczyć, bo nie miała siły się przed nim bronić. O
pięć lat starsza, o pięć lat mądrzejsza, lecz wobec niego wciąż bezbronna.
Catherine wciągnęła powietrze głęboko w płuca i ciągnęła:
59
RS
- Nie chcę się z tobą kłócić, więc lepiej już pójdę. Czeka mnie w
domu jeszcze trochę... roboty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]