[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dobre.
- Nie wyglądasz na szczęśliwą. Płaczesz...
- Ju\ ci mówiłam, \e to ze szczęścia. I ja cię kocham. Zamierzam cię uczynić
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Chyba w łó\ku. - Zachichotał. - Chocia\ czasami podejrzewam, \e jeszcze nie raz
wprawisz mnie w zdumienie. Odkąd cię poznałem, moje spokojne \ycie legło w gruzach.
- Jestem tego warta. - Uśmiechnęła się.
- To prawda. Pocałował ją. Objęła go mocno.
- Wracajmy dokończyć nasz miesiąc miodowy - szepnęła mu do ucha.
- Wspaniały pomysł.
EPILOG
W styczniowy wietrzny dzień, kiedy śnieg wirował w powietrzu, w sali porodowej
szpitala w Rincon rozległ się krzyk dziecka.
- Oto twój syn. - Doktor Porter poło\ył na brzuchu Olivii noworodka. Matt nachylił się
nad dzieckiem.
- Jest doskonały! - zawołał.
- Te\ tak myślę. - Olivia się uśmiechnęła. Poło\na zabrała dziecko.
- Jefferson Matthew Ransome - powiedziała Olivia. Matt uśmiechnął się szeroko i
pocałował \onę.
- Masz wspaniałe dziecko.
- My mamy wspaniałe dziecko - poprawiła go. Popatrzył na nią z miłością.
- Muszę zawiadomić rodzinę. Wszyscy chcą zobaczyć małego Jeffa Ransome'a.
- Mo\na by pomyśleć, \e nikt wcześniej nie miał dzieci. - Olivia popatrzyła na
olbrzymie bukiety stojące wokół. - Popatrz na te kwiaty. Te od twojego taty, te od Katherine,
a te od Nicka. Wszystkie dostałam, zanim jeszcze Jeff przyszedł na świat.
- Tata jest na zewnątrz. Nie mo\e się doczekać, \eby cię zobaczyć.
- Daj spokój, Matt. On chce zobaczyć Jeffa.
- Będzie ci wdzięczny za małego Jeffa. Olivia się uśmiechnęła, a Matt ścisnął jej dłoń.
- Wychodzę na kilka minut - powiedział. - Ale wkrótce wrócę. Wrócił pół godziny
pózniej.
- Skończyli z tobą? - spytał.
- Tak.
- Tata chciałby się z tobą zobaczyć. Są tu te\ chłopcy z rancza. Katherine jest w
samolocie. A Nick przyjedzie w nocy.
- Wspaniale. Jestem szczęśliwa, \e Jeff będzie miał taką kochającą rodzinę.
- Będziemy go tak kochać, \e zakręci ci się w głowie.
- Tylko \ebyś go nie rozpuścił - ostrzegła groznie. Matt wyjął z kieszeni małe pudełko
i poło\ył jej na dłoni.
- To dla ciebie, kochanie - powiedział. Uniosła pokrywkę i a\ westchnęła z zachwytu.
Bransoleta wysadzana brylantami i szmaragdami zalśniła jak słońce.
- Jaka piękna! - wykrzyknęła. Przytulił ją mocno.
- Nawet w połowie nie tak piękna jak moja \ona. Kocham cię, Olivio. Jesteś teraz
moim światem i \yciem.
Jego słowa poruszyły ją do głębi. Pocałowała go. Objęła. Jej serce przepełniało
szczęście. Nie mogła się doczekać powrotu do domu. Wiedziała, \e mał\eństwo z nim było
najlepszą decyzją w jej \yciu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]