[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czarnej rękawicy rękę i zgiął palce. Uczeń poczuł gwałtowny ucisk na gardle.
Odparował telekinetyczny atak byłego mistrza i pchnął go w pierś z siłą niewielkiej
eksplozji. Darth Vader poszybował w drugi koniec pomieszczenia.
Jego mocne ciało poruszało się nieporadnie, ale nie upadł. Wylądował na ugiętych nogach i
od razu rzucił się znów do ataku.
- Nie czuję do ciebie nienawiści - podjął uczeń, odpowiadając ciosem na każdy cios byłego
nauczyciela. - Lituję się nad tobą. - Znalazł w sobie nowe zasoby sił i zmusił przeciwnika do
obrony. - Zniszczyłeś człowieka, którym byłem, i stworzyłeś mnie takiego, jakim w tej chwili
jestem, ale to nie był twój pomysł. Podsunął ci tę myśl Imperator, bo przecież tak samo postąpił z
tobą. - Zauważył, że odcięty skraj peleryny Dartha Vader, dymiąc, upadł na metalową podłogę.
Zbliżyli się do siebie i stanęli tak blisko, że uczeń spojrzał w czarne osłony oczu maski byłego
mistrza. - Jesteś jego dziełem, podobnie jak ja byłem twoim... ale ty nigdy nie znalazłeś w sobie
dość sił, żeby się zbuntować. To właśnie dlatego lituję się nad tobą. Nie służę już potworowi i
gdyby to ode mnie zależało, zrobiłbym wszystko, żebyś i ty przestał mu służyć.
Vader usiłował się cofnąć, ale uczeń podążał za nim, zmuszając go do ucieczki.
- Zabiję cię, żeby cię od niego uwolnić - zaproponował.
Klingi świetlnych mieczy znów rozbłysły... ale tym razem to uczeń znalazł w obronie
przeciwnika lukę, na którą obaj tak czekali. Vader wykonał klingą świetlnego miecza ruch, ale zbyt
powolny, żeby zablokować cios w pierś. Szpic klingi broni byłego ucznia przeciął głęboko jego
osłonięte pancerzem gardło. Czarny Lord zachwiał się, cofnął i uniósł ukrytą w rękawicy dłoń do
dymiącej rany.
Nie wypłynęła z niej krew, a uczeń, zamiast kontynuować atak, zamarł. Wbrew sobie był
równie zaskoczony jak jego były nauczyciel.
Jakiś czas było słychać tylko pomruki kling obu świetlnych mieczy i rytmiczne sapanie
respiratora Dartha Vadera.
A pózniej Czarny Lord się roześmiał.
Jego śmiech miał pozbawione wesołości, sarkastyczne, niesamowite brzmienie. Uczeń
usłyszał w nim piętnaście lat tortur, obelg i niesprawiedliwego traktowania.
Poczuł gwałtowny gniew i skoczył naprzód. Jego były mistrz z trudem zablokował pierwszy
straszliwy cios przeciwnika. Drugi wyrył jednak głęboką ranę w nieosłoniętym przez czarny
pancerz ramieniu, a trzeci wbił się głęboko w udo.
Darth Vader zatoczył się do tyłu, a w pomieszczeniu rozległ się skowyt serwomotorów
zranionych części ciała. Uczeń zauważył, że klinga świetlnego miecza byłego mistrza lekko drży.
Chwycił oburącz swoją broń i się cofnął. Gniew był znajomy i potężny, ale odbierał mu
ostrość spojrzenia, a on musiał wszystko widzieć wyraznie.
Vader znów przygotował się do walki, ale jego przewaga nad byłym uczniem zniknęła.
Chwilę pózniej jego świetlny miecz, sypiąc iskry, potoczył się po metalowej podłodze, wyrwany
dzięki telekinezie z jego dłoni. Moc poderwała go w powietrze, podobnie jak on kiedyś poderwał
ojca Galena, a grad pocisków uderzył w niego z nową siłą. Czarny Lord uniósł ukryte w rękawicach
dłonie, żeby się przed nimi obronić, ale ostrzał nie ustawał, dopóki uczeń nie wyrwał z głośnym
trzaskiem generatora energetycznego pola i nie rzucił nim w byłego nauczyciela.
Generator eksplodował z większą siłą, niż uczeń się spodziewał, a podmuch eksplozji
powalił wszystkich na podłogę. Osłaniająca kopułę transpastal pękła na kawałki i we wszystkie
strony posypały się okruchy. Uczeń długo słyszał dzwonienie w uszach po wybuchu.
Mimo to pierwszy zerwał się na nogi i brodząc w szczątkach, podszedł do miejsca, gdzie
leżał na brzuchu Darth Vader. Czarny Lord był ciężko ranny, pozbawiony elementów czarnego
pancerza. Przez szczeliny było widać jego ciało i jakieś mechanizmy. W końcu uczeń zobaczył
prawdziwą krew.
Stanął nad byłym mistrzem i uniósł świetlny miecz, gotów do zadania ostatecznego ciosu.
Vader usiłował wstać, nieporadnie przemieszczając ciężar zakutego w pancerz ciała. W końcu
odwrócił się na plecy ze skowytem przeciążonych serwomotorów.
Siła eksplozji zerwała także hełm z głowy Dartha Vadera. Uczeń zobaczył wreszcie twarz
mężczyzny, który go porwał i praktycznie uczynił z niego swojego niewolnika. Zobaczył żałosną,
bezwłosą głowę, pokrytą zmarszczkami i starymi bliznami. Słabe oznaki życia były tylko w
błękitnych, przepełnionych bólem oczach, które patrzyły na Galena z nieukrywaną udręką.
Z kłębów dymu wyłonił się Imperator. Na jego twarzy malowała się euforia. Uniósł rękę,
jakby zamierzał dotknąć ucznia, który poczuł, że przepływa przez niego fala hipnotyzującej
sugestii.
- Tak! Zabij go! Jest słaby, pokonany! Zabij go, bo tylko dzięki temu będziesz mógł zająć
należne miejsce u mojego boku!
Uczeń stał zahipnotyzowany upiorną charyzmą Imperatora. Dlaczego by nie? - pomyślał.
Czy nie o tym właśnie myślałeś nad Raxus Prime? Gdyby jednak się zgodził na ten plan, uwolniłby
się od wpływu jednego mistrza, by zostać niewolnikiem innego... A co miałoby go powstrzymać
przed zaatakowaniem w końcu tego drugiego? Nie zamierzał popełniać tego samego błędu, co
kiedyś Darth Vader.
Darth Vader... który zamordował jego ojca, a jego samego okłamał i zdradził, który
zniszczył PROXY ego i uznał Juno za zdrajczynię, a ostatnio porwał Kotę i pozostałych
Rebeliantów. Czy nie zasłużył po tysiąckroć na śmierć?
A potęga? Uczeń przyzwyczaił się do niej w służbie swojego byłego mistrza. Ilekroć czuł w
sobie śpiew Ciemnej Mocy, wszyscy naginali się do jego woli. Z czymś takim trudno byłoby mu się
rozstać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]