[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najweselsza.
Eve spojrzała na Toma, lecz on nadal stał odwrócony do niej plecami.
- Można tak powiedzieć.
- Przykro mi, że dokładam wam kłopotów, ale potrzebny jest
helikopter - rzekł Dragan. - Jak najszybciej - dodał i wyjaśnił: - Tony z
Przemytników musiał odczuwać bóle w klatce piersiowej już od co
najmniej miesiąca, ale je ignorował, tłumacząc sobie, że to niestrawność, ale
teraz ból tak się nasilił, że Chloe mówi...
- To ona tam jest z tobą? - Eve wpadła mu słowo.
- Odwiedzała właśnie Rachel Kenner na plebanii, kiedy nadano
komunikat o ewakuacji, więc obie przyszły tutaj. Dlaczego pytasz?
- Ma wyłączoną komórkę i Oliver trochę się o nią niepokoi - wyjaśniła.
- Podejrzewasz, że Tony ma atak serca? - zapytała.
- Wszystko na to wskazuje - odparł Dragan. -Dałem mu nitroglicerynę,
a Chloe podłączyła kroplówkę z morfiną, ale trzeba go przetransportować do
szpitala, i to szybko.
Eve kątem oka dostrzegła, że Tom wyciąga rękę po słuchawki.
88
RS
- Porozumiem się z marynarką, żeby natychmiast przysłali wam
helikopter - rzekł, kiedy Eve oddała mu słuchawki. - Możecie zapalić jakieś
światło, lampę albo pochodnię, żeby pilot widział, gdzie jesteście?
W tle słychać było ożywioną wymianę zdań; potem znowu odezwał się
Dragan:
- Załatwi się. Ale możecie być szybko? Tony nie jest w najlepszym
stanie.
Tom oddał słuchawki Eve.
- Trzymaj z nim łączność - polecił. - Skontaktuję się z marynarką
pagerem i potem podam przybliżony czas, kiedy mogą się spodziewać
helikoptera. - Eve skinęła głową na znak, że zrozumiała. - Powiedz mu, że
helikopter będzie za około pięć minut - rzucił po chwili.
- Nie trzeba. Słyszałem - odezwał się Dragan.
- Dziękuję i pędzę dalej. Mamy tu gromadę ludzi, a niektórzy całkiem
niezle panikują.
- Jak będziesz rozmawiał z Melindą, to jej powiedz, żeby nigdzie się
nie ruszała - przestrzegła Eve - i żeby nie robiła żadnych głupstw, na
przykład nie szła sprawdzić, co ze zwierzętami.
- Już jej to powiedziałem - zapewnił ją Dragan.
- Dostało mi się oczywiście za moją troskę, ale jak tylko usłyszałem,
co się dzieje w Penhally, od razu zacząłem się modlić, żeby jej tam nie było!
Na myśl o stracie jej i dziecka...
- Wiem, wiem - zapewniła go Eve łagodnym tonem. Za plecami
usłyszała ciężkie westchnienie Toma, lecz się nie obejrzała. - Dzwoń,
gdybyś czegoś potrzebował, dobrze?
89
RS
Dragan obiecał, że tak, oczywiście, będzie dzwonił, i rozłączył się. Eve
wyłączyła słuchawki, chwilę jeszcze siedziała, wpatrując się w nadajnik,
potem z wahaniem odwróciła się i spojrzała na Toma.
- Jedna dobra wiadomość - rzekła. - Chloe się odnalazła.
Kiwnął głową, lecz unikał jej wzroku.
- Tom... - Zwilżyła wargi. - Tom...
- Polecę Mitchowi, żeby w następnej kolejności zabrał Tassie.
- Dziękuję - szepnęła. - Tom...
- Lepiej idz i powiedz Oliverowi, gdzie jest jego narzeczona.
Twarz Toma była zimna i odpychająca, lecz Eve nie mogła go tak
zostawić. Po prostu nie mogła. Podeszła więc bliżej.
- Posłuchaj, nasze dziecko... - Głos jej się załamał. Tom gestem
nakazał, by milczała, lecz ona musiała dokończyć. - Twój żal nie jest
większy od mojego.
- Tak sądzisz?
- Tom! Proszę...
Ból malujący się na jej twarzy rozdzierał mu serce. Chciał podbiec do
niej, objąć ją i pocieszyć, lecz coś go powstrzymywało.
- Po prostu idz, Eve. Wyjdz.
Jak ona mogła to zrobić, zastanawiał się, kiedy został sam. Twierdzi,
że nie miała wyboru, a przecież jest mnóstwo kobiet samotnie
wychowujących dzieci. Jednak ona...
Syn. Mógłby mieć syna, którego nauczyłby kopać piłkę, zabierałby na
mecze futbolowe, z którym by żartował i śmiał się, któremu udzielałby rad,
żeby nie powtórzył jego błędów.
90
RS
Albo córka. Tom mocno zacisnął powieki, lecz to nie pomogło.
Oczami wyobrazni widział Eve w miniaturze, duże brązowe oczy, burza
ciemnych włosów...
Jak ona mogła tak po prostu usunąć ciążę? Sądził, że ją zna. Wśród
chaosu śmierci i zniszczenia, w jaki zmieniło się jego życie, wspomnienie
Eve było jedyną wartością stałą, oazą spokoju, a odkrycie, że...
- Eve? - Hazel uchyliła drzwi i zajrzała do środka. - Och, przepraszam
- wybąkała. - Gdzie Eve?
- Jest... - odpowiedział, cały czas wpatrując się w nadajnik - z
Oliverem - dokończył.
- Aha. Chodzi o Amandę Lovelace - wyjaśniła Hazel. - Bardzo się
niepokoi o córkę.
- Powiedz pani Lovelace, że chyba już wiemy, gdzie jest dziewczynka.
- To znaczy, że ją uratowaliście?
- Helikopter jeszcze do niej nie dotarł, ale...
- Ale co?
- Hazel, nie jestem Bogiem - zirytował się Tom, lecz zaraz
przepraszającym gestem uniósł dłonie i dodał: - Przepraszam, przepraszam.
- W porządku, nic się nie stało - zapewniła go Hazel. - Postaram się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]