[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co takiego?
Osiemnaście lat temu obiecałeś mi, że zabierzesz mnie na przyjęcie swojej matki jako
pannę młodą.
Spojrzała na Cartera ciekawa, jaki efekt wywarły jej słowa, ale na jego twarzy nie
odbijały się żadne uczucia. Nasz związek nie dotrwał do Bożego Narodzenia. Ty wyjechałeś
za granicę, a ja wyszłam za Bubbę i przeprowadziłam się do Nashville.
I byłaś w ciąży z dzieckiem swojego kochanka.
Tak.
A niech ją diabli, pomyślał. Mówiła o przeszłości tak, jakby nie sprawiało jej to
najmniejszego bólu i jakby fakt, że zdradziła go z Bubbą Harlandem, nigdy nie zaciążył na jej
sumieniu.
Masz ochotę zdobyć sobie wpływy towarzyskie wśród przyjaciół Dorothei?
Chcę spędzić Boże Narodzenie z tobą, u ciebie w domu. Zawsze podczas świąt
myślała o C. J. i o tym, co by było, gdyby kiedyś starczyło jej odwagi, by o niego walczyć.
Jeśli się zgodzę na ten dodatkowy warunek, to co dostanę, gdy wygram?
A co chcesz? zapytała. Czy jest coś, co mogę ci dać tylko ja i nikt inny?
Potarł czubek kija kredą i nie patrząc na nią powiedział:
Chcę spędzić z tobą jedną noc i potem nigdy cię już nie widzieć.
Wy buchnęła śmiechem. Podniosła głowę i zobaczyła, że C. J. wpatruje się w jej piersi.
Podniósł wzrok i gdy spojrzał na jej twarz, uświadomiła sobie, że nie żartował. Naraz poczuła
się tak, jakby wymierzył jej policzek.
Wytrzymała jego spojrzenie bez mrugnięcia okiem.
Zgoda. Umowa stoi.
A niech ją! A niech ją diabli wezmą po tysiąckroć, pomyślał. W gruncie rzeczy nie
wierzył, że zgodzi się na tę oburzającą propozycję.
Zakłady ustalone powiedział. Teraz zobaczymy, kto wygra.
Bonnie Jean rozpoczęła rozgrywkę. Lekko, lecz pewnie trzymała kij kciukiem i palcem
wskazującym, tworząc mostek z palców lewej ręki. Uderzyła.
C. J. z wysiłkiem oderwał wzrok od jej kształtów i skupił się na grze. W tej chwili nie
mógł sobie pozwolić na rozproszenie uwagi. Biała bila uderzyła w narożną kulę, po czym
odbiła się kolejno od trzech krawędzi stołu. Dwójka potoczyła się do tylnej bandy, a piątka
trafiła w boczną i wróciła do innych bil. C. J. uświadomił sobie, że jeśli chce zdobyć punkt, to
musi posłać kulę przez dwa metry zielonego filcu.
Bonnie Jean wygrała dwie pierwsze rundy, nie tylko dlatego, że była lepsza, ale także
dlatego, że C. J. kilkakrotnie tracił cierpliwość i ryzykował bardzo trudne strzały. Gdy trzecia
runda zakończyła się jego zwycięstwem, otaczał ich już tłum gapiów.
C. J. otworzył czwartą rundę doskonałym strzałem. Wiedział, że od tej rozgrywki zależy
jego los i że jeśli teraz nie rozegra najlepszej partii swojego życia, to zostanie pokonany.
Głupio zrobił przyjmując ten idiotyczny zakład. Nigdy więcej nie zlekceważy Bonnie Jean
Harland. Przyłapał się na myśli, że chciałby poznać ją bliżej i natychmiast przeklął się w
duchu. Ta kobieta przynosiła mu same kłopoty.
Mimo wysiłków, Bonnie Jean przegrała czwartą rundę, po części dlatego, że już dawno
nie grała z Carterem i zapomniała, jak bardzo rozpraszają jego obecność. Obserwowała każdy
jego ruch, grę mięśni pod koszulą, uśmiech, skupioną twarz, gdy zastanawiał się nad
kolejnym strzałem. Zauważyła krople potu na jego czole i miała ochotę je zetrzeć. A gdy na
niego nie patrzyła, czuła jego wzrok na sobie i zastanawiała się, czy on porównuje jej
trzydziestosześcioletnie ciało z tym, które całował i pieścił osiemnaście lat temu.
Podczas krótkiej przerwy przed piątą i ostatnią rozgrywką podeszła do nich Tara.
Nie chce ci się pić, skarbie? zapytała, ocierając się o Cartera.
Może przyniesiesz nam obojgu zimne piwo? wtrąciła Bonnie Jean. Zirytował ją
sposób, w jaki dziewczyna flirtowała z C. J., i poczuła ochotę, by wytargać ją za rozjaśnione
włosy.
Może zostaniesz tu jeszcze przez chwilę, gdy już wygrasz? Dzisiaj jest zwykły dzień i
zamykamy o dziesiątej powiedziała kelnerka. Mógłbyś mnie odwiezć do domu.
C. J. zatrzymał na niej spojrzenie. Dziewczyna była młoda, mogła być jego córką.
Zauważył jednak złowieszczy wyraz twarzy Bonnie Jean i uśmiechnął się do kelnerki.
Będę o tym pamiętał.
Pośpiesz się z tym piwem dodała Bonnie Jean. C. J. nie odwiezie tej dziewczyny,
pomyślała, choćby ona sama miała pozbawić go przytomności. A poza tym nie pozwoli mu
wygrać. Zbyt wiele zależało od wyniku cała jej przyszłość, a być może także przyszłość
Cartera.
Cody ustawił kule do ostatniej rozgrywki. Wszyscy obecni patrzyli na nich. C. J.
rozpoczął. Nie udało mu się doprowadzić dwóch bil z numerami do przedniej krawędzi stołu,
zapytał więc wzrokiem Bonnie Jean, czy chce uderzać, czy też ustawić kule na nowo. Potarła
koniec kija kredą, pochyliła się i wycelowała.
Strzał był celny. Z tłumu kibiców rozległy się okrzyki uznania. Trafiała raz za razem i
zdawała sobie sprawę, że z każdym jej strzałem C. J. staje się coraz bardziej spięty.
Mecz zakończył się wygraną Bonnie Jean. Kibice krzyczeli z uznaniem, a jasnowłosa
kelnerka próbowała pocieszać Cartera. Bonnie Jean położyła kij na stole. Wygrała. Powinno
ją rozpierać szczęście, ale tak nie było. Przyglądała się, jak C. J. odrzuca awanse kelnerki.
Gratuluję powiedział, dopijając resztę piwa i spoglądając na nią ponad stołem
bilardowym. Grasz znakomicie. Nie doceniłem cię, nigdy więcej nie powtórzę tego błędu.
Dziękuję. Ty też grasz bardzo dobrze.
Schował kij do futerału i odłożył go na bok. Serce zaczęło bić mu szybciej, gdy zauważył,
że Bonnie Jean obchodzi stół dokoła i wyciąga do niego rękę. Przez chwilę patrzył
nieruchomo na jej dłoń. Wymienili mocny uścisk, ale gdy chciał cofnąć dłoń, przytrzymała ją
w swojej.
Obiecuję, że nie będziesz żałował tej porażki powiedziała, przysuwając się do niego
bliżej.
Jeszcze przed przyjazdem tutaj żałowałem tego pomysłu.
Daj mi szansę, CJ. Oczy miała zamglone, w ich zielonej głębi odbijały się wszystkie
jej nadzieje i pragnienia.
Nie wymagaj ode mnie, żebym dotrzymał warunków dodatkowego zakładu.
Pochwycił ją za ramiona, nie dbając o to, że kilka osób nadal na nich patrzyło.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i stając na palcach, wyszeptała:
Najlepsze, co ci się w życiu zdarzyło, to ja. A. potem go pocałowała.
W pierwszej chwili był tak ogłuszony, że nie zareagował, ale gdy ona zaczęła
obrysowywać jego usta koniuszkiem języka, przytulił ją i mocno oddał pocałunek. Do diabła,
pragnął jej. Już, teraz, natychmiast.
Dokoła rozległy się okrzyki i gwizdy. CJ. odsunął się i spojrzał na Bonnie Jean. W oczach
miał wściekłość mężczyzny, któremu odmawia się zaspokojenia, mężczyzny, który czuje się
jak idiota.
C. J. ? Wyciągnęła do niego ręce.
Przyjadę po ciebie w Wigilię o siódmej wieczorem. Nałóż strój wieczorowy. Do tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]